Osiedle w centrum Wrocławia | godzina 13.00
Hula przypatrywał mi się z wielkim zainteresowaniem, gdy z paczki wyciągnąłem kolejnego już papierosa i po odpaleniu się zaciągnąłem. Nie miałem w zwyczaju zażywać tego typu używek, ale czasami zdarzały się sytuacje bez wyjścia, w których kilka białych, podłużnych fajeczek naprawdę się przydawało. Wierzyć mi się nie chciało, że Amelia byłaby do czegoś takiego zdolna! Po prostu nie dochodziło to do mnie i nie wiedziałem czy kiedykolwiek się to zmieni. Na początku miałem o niej takie samo zdanie jak Maciek, ale w życiu by nie przyszło mi do głowy, że ona potrafiła zgodzić się na coś takiego. Przecież to było obrzydliwe i ujmowało jej godność osobistą w co najmniej kilkudziesięciu procentach!
- Może już wystarczy, co? - głos Stefana sprowadził mnie na ziemię, a tym samym oderwał od bezmyślnego zginania puszki po pepsi. - Stary, co jest?
- Nic nie jest. - warknąłem w stronę kolegi.
- Jasne. - prychnął. - Latasz po ulicy jak kot z pęcherzem, bo zachciało ci się fajek, a potem wpadasz tutaj jak do obory i zamiast się wyżyć to siedzisz, milczysz i zaraz sobie naprawdę zrobisz krzywdę tą pieprzoną puszką.- wyrwał mi aluminiową puszkę z ręki i położył na ławce. - Skoro już tutaj z tobą jestem i skoro już zebrałem porządny ochrzan od Maciusiaka to chyba należą mi się jakieś wyjaśnienia, prawda?
- Co byś zrobił, gdyby Marcelina powiedziała ci, że sprzedawała się tańcząc dla starych facetów, bo potrzebowała kasy? - ledwie zapytałem, a ten omal nie zakrztusił się własną śliną. Czyli wszystko było ze mną w porządku, moje zachowanie było stosowne do sytuacji i nie powinien mieć teraz wyrzutów sumienia, że od tak sobie wyszedłem i zostawiłem ją tam samą.
- Czyś ty się za dużo filmów naoglądał? - powiedział, po czym napił się swojej kawy.
- Powiedz mi, co byś zrobił.
- No co.. No wściekłbym się, że moja kobieta pokazuje cycki innym.
- Ale gdyby robiła to jakiś czas przed poznaniem ciebie.
- Przed poznaniem mnie? Nie wiem. - wzruszył ramionami. Jak zwykle można było liczyć na jego pomoc i wsparcie psychiczne. - Na pewno byłbym w szoku, gdyby mi o tym powiedziała, ale potem.. Nie zrobiła tego będąc ze mną, więc nie mogę jej oceniać przez pryzmat tamtych wydarzeń, prawda?
- I tak po prostu byś puścił to w niepamięć?
- Gdzieś z tyłu głowy na pewno bym o tym pamiętał, ale jeśli mamy budować związek na zaufaniu to musiałbym jakoś z tym żyć. - odpowiedział. - Co cię naszło na takie pytanie? - przymrużył delikatnie oczy.
- Melka właśnie tak zarabiała na życie jakiś czas temu. - powiedziałem cicho. Podkładka pod kufel stała się nagle tak interesująca, że całą swoją uwagę skupiłem właśnie na niej. - Chciałem żeby powiedziała mi o swoich problemach, a kiedy to zrobiła, to uciekłem jak jakiś szczeniak. - spojrzałem na Hulę, zupełnie jakby na jego twarzy wypisane było rozwiązanie wszystkich rzeczy, które mnie gryzły.
- Nieźle. - skwitował.
- Dziewczynę, co też w tym siedziała, zabił jej chłopak, który teraz oczekuje od Amelii pieniędzy za milczenie.
- Ale czekaj, zabił ją i bezkarnie chodzi sobie po ulicy, czy ma swoich ludzi?
- Podobno zrobił to sam, ale miał tak mocne alibi, że sprawa została umorzona. - odpowiedziałem.
- Taka trochę sytuacja do kitu. - Hula podrapał się po czole, po czym znów się na mnie popatrzył. - Powiedziała ci o tym, a ty sobie wyszedłeś, tak? - przytaknąłem. - A pomyślałeś jak teraz może się czuć? - zaprzeczyłem. - Dziewczyna wyznała ci chyba jeden z najwstydliwszych sekretów jakie tylko mogą być, a ty zamiast z nią porozmawiać, wolałeś uciec.
- Bo ty zareagowałbyś inaczej. - prychnąłem.
- Nie mówię, że nie, bo mi się taka sytuacja nie przytrafiła, ale Bartek litości, powinieneś był pokazać trochę kultury.
- Czyli co? Mam sobie teraz wrócić jak gdyby nigdy nic, przytulić ją i pocieszać? - ironicznie się uśmiechnąłem, na co Stefan przewrócił oczyma i zrobił tę swoją przemądrzałą minę, która oznaczała kilka minut dobrego pouczania albo jeden porządny opieprz.
- Stary, zachowaj się jak facet. - powiedział powoli.
- Tylko tyle? Żadnego ochrzanu? Żadnej gadki pouczającej?
- Co ja ci mogę powiedzieć, Bartek? - zapytał. - Sam dojdź do właściwego rozwiązania, bo to tobie zależy na tej dziewczynie i to ty chcesz z nią być.
- Skąd...
- Żyję trochę dłużej na świecie niż ty i uwierz, że umiem odróżnić człowieka zakochanego od człowieka, który chce zaruchać, bo widzi fajną dziewczynę. - odparł spokojnie, a ja nie zamierzałem już ciągnąć tego tematu. Stefan miał całkowitą rację i nie powinienem był dłużej zwlekać z ruszeniem swojego tyłka i ponownym pójściem do Melki. - Długo zamierzasz tu jeszcze siedzieć? - zapytał.
- Nie wiem, ale nie mogę cię tutaj trzymać, więc wracaj do domu, a ja sobie jakoś poradzę. - powiedziałem.
- Trener i tak mnie już opieprzył, więc mogę zostać, jak chcesz.
- Nie, naprawdę wracaj. - wyciągnąłem z kieszeni portfel, po czym zacząłem przeliczać kwotę za podróż. - Mam na razie tyle, resztę ci oddam w domu. - wyciągnąłem w jego stronę należytą sumę.
- Oj przestań. - westchnął, odpychając moją dłoń. - Schlejemy się na waszym weselu na to konto. - zaśmiał się, a ja pokręciłem głową. Po kilku namowach Stefan wciąż upierał się na swoim, że nie weźmie ode mnie pieniędzy, ale jakoś udało mi się wcisnąć mu w rękę jedno sto złotych.
- Powodzenia. - klepnął mnie delikatnie w plecy, uważając na to, bym nie ucierpiał po raz drugi i zacisnął kciuk. Uśmiechnąłem się jedynie i pokierowałem na klatkę schodową...
Kolejna chusteczka wylądowała w małym koszu stojącym przy biurku, a ja - żeby już nie marnować papieru - stwierdziłam, że przecież równie dobrym sposobem na zatamowanie łzawienia będzie własny rękaw od bluzy. Musiałam w końcu jakoś zareagować na wydarzenia sprzed kilkudziesięciu minut, bo inaczej bym zwariowała albo naprawdę skorzystała z opcji rzucenia się pod pociąg. Mimo iż nie byłam zbyt skłonna do powiedzenia o swojej przeszłości to jednak się odważyłam, ale nie spodziewałam się, że on naprawdę wyjdzie. Przecież sam chciał znać prawdę, sam wykazywał chęć słuchania dalej, więc mówiłam wszystko tak jak na spowiedzi. Jego szybkie wyjście oznaczało koniec wszystkiego, nawet koniec tego, co się jeszcze nie zaczęło.
- Nie wiem, ale nie mogę cię tutaj trzymać, więc wracaj do domu, a ja sobie jakoś poradzę. - powiedziałem.
- Trener i tak mnie już opieprzył, więc mogę zostać, jak chcesz.
- Nie, naprawdę wracaj. - wyciągnąłem z kieszeni portfel, po czym zacząłem przeliczać kwotę za podróż. - Mam na razie tyle, resztę ci oddam w domu. - wyciągnąłem w jego stronę należytą sumę.
- Oj przestań. - westchnął, odpychając moją dłoń. - Schlejemy się na waszym weselu na to konto. - zaśmiał się, a ja pokręciłem głową. Po kilku namowach Stefan wciąż upierał się na swoim, że nie weźmie ode mnie pieniędzy, ale jakoś udało mi się wcisnąć mu w rękę jedno sto złotych.
- Powodzenia. - klepnął mnie delikatnie w plecy, uważając na to, bym nie ucierpiał po raz drugi i zacisnął kciuk. Uśmiechnąłem się jedynie i pokierowałem na klatkę schodową...
Mieszkanie Melki | godzina 14.05
- Melka? - wzdrygnęłam się słysząc jego głos dobiegający z korytarza. Przez swoje życiowe żale dom by mi okradli, a i tak bym nie słyszała! Brakowało mi odwagi, by na niego spojrzeć. Jedynie szczelniej przytuliłam się do swoich kolan i przymknęłam powieki. Wiedziałam, że przyszedł tylko po to, żeby porozmawiać, dowiedzieć się więcej i po prostu wyjść z czystym sumieniem, bo wysłuchał mnie i moich problemów. Jednakże byłam mile zaskoczona, kiedy bez słowa przysiadł się do mnie i objął ramieniem, a ja mogłam się w niego tulić. Tego było mi potrzeba - osoby, która od tak mnie przytuli i nie będzie prawić dobijających kazań na temat mojego życia. Potrzeba mi było osoby, której sama obecność sprawiała, że lekko podniosłam się na duchu i nie czułam się strasznie samotna. Potrzebowałam Bartka... - Będzie dobrze, zobaczysz. - szepnął, całując mnie w skroń. - Poradzimy sobie ze wszystkim, mała. - przejechał kciukiem po moim wilgotnym policzku i delikatnie się uśmiechnął.
- Bartek.. - rzekłam cicho.
- Pozwól mi się tobą zaopiekować. - przerwał mi. - Nie wiem kiedy, nie wiem gdzie, ale zawróciłaś mi w głowie i od dłuższego czasu nic tam nie ma prócz ciebie. Cały czas o tobie myślę, wyobrażam sobie co by było gdyby i żyję złudzeniami, że zobaczysz, że już nie jestem tym samym palantem wobec ciebie, jakim byłem na samym początku naszej znajomość. - w jego głosie słyszałam pewność tych wszystkich słów, które wypowiedział. Lustrował mnie wzrokiem, zupełnie jakbym na twarzy miała wypisane wszystko co chce mi w tej chwili powiedzieć. - Na początku z tym walczyłem, ale dziś jedna osoba, czytaj Stefan, uświadomiła mi, że to co czuję jest prawdziwe i... Kocham cię, Melka. - wypalił prosto z mostu. Nie miałam pojęcia co powiedzieć, jak zareagować. Patrzyłam na niego jak na kosmitę i biłam się z natłokiem myśli. - Chyba się wygłupiłem. - wyswobodził mnie ze swoich objęć i już miał zamiar wstać, gdy złapałam go za ramię. Wtedy na mnie spojrzał, a ja od razu przesunęłam się w jego stronę i dłoń z ramienia przeniosłam na policzek.
- Nie wygłupiłeś się. - powiedziałam. - Mamy problem, Bartek.. - ton głosu zmieniłam na nieco poważniejszy, co zaskutkowało płomykami niepewności i strachu w jego oczach. - Bo ja w tobie chyba też. - uśmiechnęłam się pogodnie. Przez twarz Kłuska przemknął cień ulgi, by następnie na ustach zagościł szeroki uśmiech. Nie wybaczyłabym sobie, gdybym w tamtym momencie go nie pocałowała, dlatego też z wielką przyjemnością zbliżyłam się do bartkowych ust i musnęłam jego wargi.
- I tak już będzie codziennie? - zapytał łobuzerko po oderwaniu się od siebie.
- Nie, ponieważ nie jesteśmy razem. - odparłam poważnie.
- Jak to nie? Przecież ja ciebie, ty mnie i no.. - podrapał się nerwowo po karku.
- Wiele osób wyznaje sobie miłość, a ze sobą nie jest. Chyba, że chłopak naprawdę tego chce i pyta o to dziewczynę, ale widocznie tobie aż tak na tym nie zależy. - westchnęłam.
- Nie uważasz, że jesteśmy za starzy na takie podchody? - przewrócił oczyma.
- Mówisz mi, że jestem stara? - oburzyłam się, dla żartów oczywiście, ale Kłusek widocznie poważniej to odebrał.
- Ależ skąd! - zaprzeczył.
- Nadal czekam. - przypomniałam.
- Więc... Zostaniesz moją dziewczyną?
- Z uczuciem poproszę. - mruknęłam niezadowolona.
- Amelko najdroższa, uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją dziewczyną? - zapytał.
- Nie. - wzruszyłam ramionami, patrząc na niego obojętnie. Jego zszokowany ryjek przypominał mi płaczącego króliczka, dlatego po chwili wybuchnęłam śmiechem.
- W co ja się ładuje... - pokręcił z niedowierzaniem głową. - Jezu..
- W najlepszy interes twojego życia, skarbie. - cmoknęłam go przelotnie w policzek.
Kolejne kilkanaście minut spędziliśmy na przekomarzaniu się i wyzywaniu, co chyba było dla nas normalne, jedynie oszczędziliśmy sobie tych mniej przyjemnych wyzwisk. Bartek zaczął opowiadać historię dnia wczorajszego, gdy Maciek go uziemił w pasie i zafundował kilkanaście dni wolnego, a do tego pauzowanie na pierwszym konkursie sezonu letniego. Był nieco podłamany tym, że nie będzie mógł od samego początku uczestniczyć w tej imprezie, ale z drugiej strony to cieszyło go to, że nie będzie musiał patrzeć na maćkową twarz, gdy zajdzie taka potrzeba.
Naszą rozmowę przerwał dźwięk telefonu. Nie znałam numeru, który pojawił się na ekranie, ale odebrałam.
- Słuuu.. - nie dane mi było dokończyć.
- Posłuchaj mnie uważnie. - powiedział głos w słuchawce.- Godzinę temu policja zwinęła Piotrka, bo znalazły się dowody na to, że zabił Julię. Za kwadrans masz zjawić się przy starym sklepie i pojedziesz na policje, by złożyć zeznania, które go oczyszczą.
- A jeśli tego nie zrobię?
- To go zamkną! - ryknął. - Dowody są zbyt mocne, żeby go uniewinnili, rozumiesz to?
- Rozumiem. - mruknęłam. - Tylko że mnie to nie obchodzi.
- Masz być. - warknął.
- Jasne, patrz jak lecę.
- Rozumiem. - mruknęłam. - Tylko że mnie to nie obchodzi.
- Masz być. - warknął.
- Jasne, patrz jak lecę.
Przewróciwszy oczyma, zakończyłam połączenie i odrzuciłam telefon na biurko. Tyle dobrego, że Bartek wyszedł do łazienki, gdy odebrałam i nie słyszał tej interesującej rozmowy, bo potem pewnie dopytywałby kto to, co chciał i dlaczego. Runęłam na łóżko, zakrywając twarz poduszką i zamknęłam oczy. Najchętniej wyjechałabym teraz na krótkie wakacje ze znajomymi, ale ostatnimi czasy kontakt nam się lekko zakurzyły. Nawet nie wiedziałam co teraz dzieje się w wielkim świecie, a przecież do niedawna byłam tutaj na bieżąco. Z letargu wyrwały mnie zimne dłonie położone na lekko odsłoniętym brzuchu. Z przyzwyczajenia kopnęłam nogą i przypadkiem trafiłam Bartka w dość czułe dla mężczyzn miejsce. Jego wycie słyszała pewnie cała okolica. Kto wie, może jego była także to usłyszała.
- W takim tempie szybko przejdę na sportową emeryturę. - jęknął, trzymając się za bolące miejsce.
- Gdybyś mnie nie molestował to nic by ci się nie stało. - wzruszyłam ramionami.
- Przecież cię tylko dotknąłem.
- To o jeden dotyk za dużo. - zaśmiałam się. - Oj Bartek, nie rozczulaj się tak nad sobą! - uderzyłam go po przyjacielsku w plecy, kompletnie zapominając o jego cierpieniu. Natychmiastowo z jego ust wydobył się kolejny wrzask spowodowany bólem, złapał się jedną ręką za plecy, zaś druga nadal spoczywała w tym samym czułym miejscu, gdzie kilka minut temu. - Przepraszam. - zakryłam usta dłońmi. - Jezu, nie chciałam. - chciałam położyć dłoń na jego ramieniu, ale ten odsunął się z prędkością światła.
- Już ty mnie dziś lepiej nie dotykaj. - powiedział, krzywiąc się z bólu.
- Też cię kocham. - zaśmiałam się, wysyłając mu buziaka w powietrzu.
Od autorki:
Słodko, słodko, aż za słodko. Trzeba jeszcze trochę namieszać, prawda? :D
Jakie macie plany na wakacje? ^^
Zapraszam na rozdział 2: http://really-like-you.blogspot.com/ ;)
Zapraszam na rozdział 2: http://really-like-you.blogspot.com/ ;)
No nareszcie! Jezu jak ja się cieszę, że wyznali sobie miłość <33 awww.... wstaję sobie rano, patrzę a tu rozdział, więc szybciutko zabieram się do czytania i komentowania :)) taki cudowny rozdzialik praktycznie w całości poświęcony Melce i Bartkowi ^^ i to mi się podoba ;P a Stefek, no muszę przyznać, że u mnie dzisiaj zapunktował ;) nareszcie uświadamił Bartkowi co czuje do Melki i doradził mu w tej głupiej sytuacji, a w dodatku nie wziął pieniędzy nasz kochany materialista ;P hihi
OdpowiedzUsuńO widzę że pana wielmożnego Piotra wzięli do więzienia, idealnie! Mam nadzieję, że Amelia nie pójdzie składać fałszywych zeznań, bo to przecież jest karalne! Moim zdaniem powinna dać sobie pomóc, jeżeli Bartek wyraża taką chęć :)) no to kochana czekam już z niecierpliwością na "dzwudziestkę-jedynkę" i życzę Ci wenyy oraz pozdrawiam ;*
Buziaczki Kochana <3
Ty juz tu nic nie mieszaj. Jest dobrze i oby tak dalej.
OdpowiedzUsuńRozdzial jak zwykle swietny. Moglabym przez kilka lub nawet kilkadziesiat minut wychwalac twoje opowiadanie, bo moim zdanien jest wspaniale masz talent do pisania roznych historii, ale teraz przejdzmi do rozdzialu.
Nawet nie wiesz jak sie ciesze, ze Bartek i Melka wyznali sobie w koncu uczucia. Dobrze ze Bartek posluchal Stefana i zawrocil. Gdyby nie on dalej zylby z pytaniem: a co by bylo, gdybym... Na szczescie tak nie jest.
Jezzcze martwi mnie ta sprawa z aresztowaniem. Mam nadzieje ze nasza bohaterka nie bedzie sie wiecej pchala w to towarzystwo, choc watpie zeby oni tak szybko odpuscili
Czekam na kolejny rozdzial i weny życzę :)
Pozdrawiam i zycze udanych wakacji! :)
Tyle słodyczy :3 No, za słodko, ale mnie się podoba :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Bartek i Amelia w końcu powiedzieli sobie co do siebie czują. Teraz tylko patrzeć, kiedy wesele będzie :)
Stefan to taki "wujek dobra rada" :) Fajnie, że Bartek wziął sobie jego słowa do serca :)
Czyżby szykował się nam nowy odcinek z serii "Sędzia Anna Maria Wesołowska"? :) Z miłą chęcią go obejrzę, hehe :)
Coś mi się zdaje, że ten tajemniczy telefon to zwiastun jeszcze gorszych kłopotów niż te, które miała dotychczas nasza bohaterka.
Rozdział wspaniały, czekam na kolejny.
Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny :*
No nareszcie! Ważne, że Bartek to jakoś zrozumiał. W końcu to, co działo się wcześniej tyczyło się innej osoby. Melka od tamtej pory się zmieniła, poznała wartościowych ludzi i im pomagała. Tamta osoba była zagubioną i nie potrafiącą się odnaleźć w świecie dziewczyną. Bartek nie powinien jej oceniać przez pryzmat przeszłości choć wiem, że oboje będą musieli się jeszcze zmierzyć z jej problemami i mogę mieć tylko nadzieję, że nie stanie im się coś złego.
OdpowiedzUsuńNo i w końcu są razem! Są dla siebie wprost idealni. Ale zapewne namieszasz tak jak mówisz, bo w końcu wszystko musi się jakoś rozwiązać. Polegam na Twojej kreatywności :)))
Pozdrawiam ;*
Melduję się :)
OdpowiedzUsuńKochana, błagam cię, ty już lepiej nie mieszaj, jest słodko i ślicznie, po co to psuć? Niech chociaż trochę tak pobędzie... :D Amelka i Bartek są parą idealną. Już od dawno było widać, że ich do siebie ciagnie. Teraz w końcu wyznali to, co do siebie czują :) Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć im szczęścia, chociaż znając ciebie, za chwilę to szczęście się skończy, tak samo szybko, jak się zaczęło... :) Stefan, no jego nie da się nie lubić, naprawdę. Złoty chłopak, zawsze potrafiący doradzić ^^ Martwi mnie tylko to całe aresztowanie i ten tajemniczy telefon...
Buziaki :**
NO NARESZCIE! Już muślałam, że sobie nigdy tego nie wyzają :D
OdpowiedzUsuńJak uroczo się zrobiło, awhhh *o* Niech już tak zostanie, prooooszę ^^
Stefan doradca spisał się na medal :D
I Piotrek został aresztowany :D to mnie cieszy, ale... Jesli ona nie pójdzie i nie go nie oczyści, to czy on się nie zemści? Mam nadzieję, że nie i że nie będzie próbował ją w to wmieszać...
Czekam na kolejny :D
Buziaki ;*
świetny jak zawszę bardzo słotki
OdpowiedzUsuńdodaj szybciutko następne rozdziały
OdpowiedzUsuńKochana mam nadzieję,że mi wybaczysz to moje opóźnienie,ale pomimo iż zaczęły się wakacje,ja wcale nie mam więcej czasu. Wręcz przeciwnie. ;c
OdpowiedzUsuńWracając do tego co jest tutaj najważniejsze,czyli rozdziału.
Wciąż nie wiem jak ty to robisz,że piszesz tak wspaniale. Perfekcja w każdym calu. ❤
Nawet nie wiesz jak się cieszę,że Bartek i Melka wyznali sobie miłość. *,*
Coś mi tylko nie gra z tym całym Piotrkiem. Wydaję mi się,że to nie jest koniec kłopotów bohaterki,ale dopiero początek.
Czekam na kolejny i weny życzę oraz udanych wakacji.
Buziaki. ;*
Świetny rozdział.Kiedy następny? :*
OdpowiedzUsuńCudeńko.
OdpowiedzUsuńBartek nie zostawił Melki. Szkoda tylko, że ona nie potrafi mu zaufać.
Bo przecież kochają siebie, ale nie mogą być razem. Jednak mam nadzieję, że to się szybko zmieni.
Piotrek mógłby zostać zamknięty i już nic by im nie zagrażało. Ale pewnie szykujesz jeszcze kilka, jak nie kilkanaście przygód dla naszych głównych bohaterów.
Czekam na kolejny,
Buziole i weny ;)
Cholera. Zawsze, ale to zawsze jestem z poślizgiem. Obiecuję sobie, że będę regularnie komentować i jak zwykle wychodzi z tego jedna, wielka dupa za przeproszeniem :) Do rzeczy. Ogromnie się cieszę, że Melka i Bartek wreszcie powiedzieli sobie co czują. I niech ktoś im to zburzy to tyłek skopię. Ten cały Piotrek powinien być zamknięty do końca życia. Takie moje, skromne zdanie :) Miejmy nadzieję, że Melka nie złoży zeznań, a on nie zemści się na niej. Nie burz już nam tego :D Ściskam i życzę udanych wakacji :*
OdpowiedzUsuń