kilka dni później..
Wielka Krokiew | godzina 13.00
- Takiego upału dawno nie przeżyłem w swoim Kubackim życiu. - jęknął blondyn, osuwając się po płotku na zacieniony obszar trawy. Każdy siedział czerwony jak burak i schładzał się czym popadnie, a sam trener Kruczek wylewał na siebie właśnie kolejną butelkę wody. Wyglądał prawie jak miss mokrego podkoszulka, tylko że nie wyglądało to zbyt atrakcyjnie i seksownie.
- Możemy iść do domu? Jaki jest sens parowania się na słońcu, gdy za kilka dni zawody? - odezwał się Piotrek Żyła. - Kuźwa mać, jakbym wiedział, że tak będzie to szkoliłbym się na biurokratę. Siedziałbym za biurkiem, stawiał pieczątki, podpisiki, a nie odparzał tyłek w kombinezonie!
- Nie mogę was puścić do domu. - powiedział Kruczek. - A gdyby wpadł tutaj nagle Apollo i zrobił kontrolę, a wy byście byli w drodze do domu, to co miałbym mu powiedzieć? Że odpuściłem wam trening na pięć dni przed zawodami, bo parzyło was w pośladki?
- Jak na moje oko to Prezes wyleguje się teraz przy basenie z tą swoją nową kobitką i popija zimnego browarka. - zarechotał Piotrek, a my zawtórowaliśmy. To było bardzo prawdopodobne, że Prezes umila sobie ten gorący okres słodkim leniuchowaniem, a my tyramy w pocie czoła, ale tak bywa w życiu, że ktoś musi się obijać, żeby pracować miał kto.
- Piotrek, Piotrek... - Kruczek pokręcił głową z politowaniem, patrząc na Żyłę, po czym sięgnął po teczkę w krowie łatki i przywołał do siebie Maciusiaka. Obaj wciągnęli się w nieznaną nikomu dyskusję, więc mieliśmy trochę wolnego czasu na odpoczynek przed kolejnym wejściem na górę skoczni i skakaniu choć nie widzieliśmy już takowej potrzeby.
- Możemy iść do domu? Jaki jest sens parowania się na słońcu, gdy za kilka dni zawody? - odezwał się Piotrek Żyła. - Kuźwa mać, jakbym wiedział, że tak będzie to szkoliłbym się na biurokratę. Siedziałbym za biurkiem, stawiał pieczątki, podpisiki, a nie odparzał tyłek w kombinezonie!
- Nie mogę was puścić do domu. - powiedział Kruczek. - A gdyby wpadł tutaj nagle Apollo i zrobił kontrolę, a wy byście byli w drodze do domu, to co miałbym mu powiedzieć? Że odpuściłem wam trening na pięć dni przed zawodami, bo parzyło was w pośladki?
- Jak na moje oko to Prezes wyleguje się teraz przy basenie z tą swoją nową kobitką i popija zimnego browarka. - zarechotał Piotrek, a my zawtórowaliśmy. To było bardzo prawdopodobne, że Prezes umila sobie ten gorący okres słodkim leniuchowaniem, a my tyramy w pocie czoła, ale tak bywa w życiu, że ktoś musi się obijać, żeby pracować miał kto.
- Piotrek, Piotrek... - Kruczek pokręcił głową z politowaniem, patrząc na Żyłę, po czym sięgnął po teczkę w krowie łatki i przywołał do siebie Maciusiaka. Obaj wciągnęli się w nieznaną nikomu dyskusję, więc mieliśmy trochę wolnego czasu na odpoczynek przed kolejnym wejściem na górę skoczni i skakaniu choć nie widzieliśmy już takowej potrzeby.
- Co tam Bartuś? - błogi spokój został zaburzony, gdy wolne miejsce obok zostało zajęte przez Maćka. - Jak tam kręgosłup? Dobrze wszystko, czy boli jeszcze? - na jego twarzy malował się ten cyniczny, denerwujący uśmieszek, ale postanowiłem, że nie dam się wyprowadzić z równowagi. Poza tym Melka urwałaby mi głowę przy samym tyłku, bo powiedziała mi, że mam nie rzucać się na każdego jak dzika pantera, gdy coś o niej mówi, bo jej to nie rusza. Za to na mnie działało to inaczej i nie chciałem pozwolić sobie, żeby ktoś obrażał... moją dziewczynę. A jeszcze dwa i pół tygodnia temu nie przeszłoby mi przez myśl, że kiedykolwiek będę mógł tak o niej powiedzieć.
- Nie boli, dzięki za troskę. - prychnąłem.
- To może rewanżyk? - zapytał. - Odgrażałeś się, że się zemścisz, więc nawet nie wiesz jak bardzo na to czekam.
- Szkoda mi czasu na obijanie twojej opalonej gęby. - odpowiedziałem spokojnie, po czym wstałem i oddaliłem się do Miętusa, Huli i Stocha, a Kot jedynie mierzył mnie wzrokiem. W życiu tak bywa, że człowiek ma problem z drugą osobą, ale najlepsze jest to, że tę drugą osobę cała ta sytuacja śmieszy.
- Chwalcie łąki umajone, góry, doliny zieloooone! Chwalcie niebieskie gaiki, źródła i kręte strumyki! - śpiewał Piotrek w duecie z Kamilem Stochem, który dzisiejszego dnia zadziwiał nas wszystkich. Zawsze uznawaliśmy go za oazę spokoju, a tu dziś wyszło szydło z worka i pazurki z łapek, albo po prostu upał szkodził mu na głowę. - Coście mi zrobili? Po pijaku ożenili! Heja hej chyba oszaleję, każdy się dziś ze mnie śmieje!
- Kamilek, ty to dobry zawodnik jesteś! - krzyknął Piotrek, skacząc na gumowej piłce.
- Co ja zrobiłem, że się ożeniłem.. - do duetu włączył się Jasiek i tak oto powstało nam trio skoczków, którzy śpiewali prosto z serca. Żony ich biły w domach, czy co? - Chyba odbiło mi!
Wszyscy ryczeliśmy ze śmiechu, kiedy Piotrek uderzył w tango z Jankiem, a Kamil stanął na ławce i śpiewał piosenkę do której tańczyli. Trenerzy kręcili głowami, Biegun zaś kręcił jedynie telefonem, bo stwierdził, że musi uwiecznić to wydarzenie, a żony Kamila i Jaśka stały w wejściu na halę i chyba nie dowierzały, że ich mężowie tak potrafią.
- Naprawdę po ślubie jest tak ciężko? - zapytał Klimek.
- Mnie nie pytaj, ja jestem wolnym strzelem. - zaśmiał się Miętus.
- Zależy jaką masz teściową. - mruknął Kot.
- Odezwał się ten co wie najwięcej. - Krzysiek wywrócił oczyma. - Znajdź sobie dziewczynę najpierw, a potem się wyrażaj na te tematy.
- Moje życie uczuciowe chyba nie jest twoim problemem. - zaśmiał się. - Jak wróci Melka to raz dwa znajdę sobie dziewczynę. - powiedział. Wiedziałem na sto procent, że robił to specjalnie, żeby mnie rozjuszyć, ale widząc, że nawet chłopaków śmieszy jego postępowanie - odpuściłem.
Minęło dobre kilkanaście minut aż chłopaki skończyli swój występ. Stoch i Ziobro od razu podeszli do swoich żon i wymachiwali rękoma jak młode orangutany, a my patrzyliśmy na to wszystko z zaciekawieniem. Jednak lepsza niespodzianka nastąpiła, gdy drzwi od hali się otworzyły i weszła przez nie Amelia w towarzystwie Kacpra Skrobota. Kątem oka dostrzegłem zadowolenie Krzyśka Bieguna i szyderczy uśmieszek Kota. Czyli jest was dwóch..
- Siemanko! - pomachała nam energicznie. Miałem ochotę podejść do niej i ją przytulić, bo nie widziałem jej prawie dziesięć dni, ale narazie nikt o nas nie wiedział i raczej to nie był moment na powiedzenie im o naszym związku. - Cześć Krzysiu. - powiedziała do tulącego ją Miętusa. - Widzę, że w końcu ci fałdka zniknęła. - poklepała go po brzuchu i podeszła by przywitać się z resztą.
- Co tutaj robisz? - zapytał Klimek.
- Wróciłam, braciszku. - odparła, zamykając go w duszącym uścisku. Nie powiem, że nie byłem zazdrosny, bo też chciałem być tak przytulony, ale złość na Klimka nie równała się złości na Kota. Bezceremonialnie zagadał do niej słodkim tekstem, po czym wpił się w jej usta. Chciała go odepchnąć, ale nie miała szans na siłowanie się z nim. Bez żadnych skrupułów zrobiłem to za nią i popchnąłem go w tył, a ten upadł i przeklął pod nosem.
- Podobno chciałeś rewanżu. - syknąłem, podchodząc bliżej niego.
- Tak dobrze ci robi, że jesteś jej ochroniarzem? - zaśmiał się.
- Coś ty powiedział? - gotowałem się ze złości, a jego lekceważący uśmieszek dodatkowo mnie nakręcał.
- Pytałem czy aż tak ci dobrze obciąga. - echo jego głosu rozniosło się po hali. Nie myśląc za wiele - rzuciłem się na niego. Od trzech dni byłem już w pełni sprawny i nie miałem zamiaru wysłuchiwać jego głupich komentarzy. Dość mocno dostał w nos, potem zobaczyłem krew na pięści, ale to nie powstrzymało mnie od kolejnej masy ciosów. Gdybym mógł to po prostu bym go rozniósł na małe kawałeczki!
- Uspokój się! - krzyknął na mnie Klemens, kiedy udało mu się mnie oderwać od Maćka. Patrzyłem jak wyciera zakrwawioną twarz rękoma i zbierające się łzy w jego oczach. Zawsze był babą, ale nie sądziłem, że aż taką!
- Nie podaruje ci tego sukinsynu! - warknął, szturchając mnie mocno barkiem i zniknął za drzwiami toalety. Wszyscy patrzyli na mnie jak na ciekawy obiekt w zoo, milczeli, trenerzy już nawet się nie odzywali. Wzrokiem odszukałem Melkę, która stała zszokowana, a żona Kamila ją przytulała. Gdy zobaczyła, że patrzę, przeprosiła Ewę i wybiegła, a ja zrobiłem to zaraz za nią.
- Nie boli, dzięki za troskę. - prychnąłem.
- To może rewanżyk? - zapytał. - Odgrażałeś się, że się zemścisz, więc nawet nie wiesz jak bardzo na to czekam.
- Szkoda mi czasu na obijanie twojej opalonej gęby. - odpowiedziałem spokojnie, po czym wstałem i oddaliłem się do Miętusa, Huli i Stocha, a Kot jedynie mierzył mnie wzrokiem. W życiu tak bywa, że człowiek ma problem z drugą osobą, ale najlepsze jest to, że tę drugą osobę cała ta sytuacja śmieszy.
- Chwalcie łąki umajone, góry, doliny zieloooone! Chwalcie niebieskie gaiki, źródła i kręte strumyki! - śpiewał Piotrek w duecie z Kamilem Stochem, który dzisiejszego dnia zadziwiał nas wszystkich. Zawsze uznawaliśmy go za oazę spokoju, a tu dziś wyszło szydło z worka i pazurki z łapek, albo po prostu upał szkodził mu na głowę. - Coście mi zrobili? Po pijaku ożenili! Heja hej chyba oszaleję, każdy się dziś ze mnie śmieje!
- Kamilek, ty to dobry zawodnik jesteś! - krzyknął Piotrek, skacząc na gumowej piłce.
- Co ja zrobiłem, że się ożeniłem.. - do duetu włączył się Jasiek i tak oto powstało nam trio skoczków, którzy śpiewali prosto z serca. Żony ich biły w domach, czy co? - Chyba odbiło mi!
Wszyscy ryczeliśmy ze śmiechu, kiedy Piotrek uderzył w tango z Jankiem, a Kamil stanął na ławce i śpiewał piosenkę do której tańczyli. Trenerzy kręcili głowami, Biegun zaś kręcił jedynie telefonem, bo stwierdził, że musi uwiecznić to wydarzenie, a żony Kamila i Jaśka stały w wejściu na halę i chyba nie dowierzały, że ich mężowie tak potrafią.
- Naprawdę po ślubie jest tak ciężko? - zapytał Klimek.
- Mnie nie pytaj, ja jestem wolnym strzelem. - zaśmiał się Miętus.
- Zależy jaką masz teściową. - mruknął Kot.
- Odezwał się ten co wie najwięcej. - Krzysiek wywrócił oczyma. - Znajdź sobie dziewczynę najpierw, a potem się wyrażaj na te tematy.
- Moje życie uczuciowe chyba nie jest twoim problemem. - zaśmiał się. - Jak wróci Melka to raz dwa znajdę sobie dziewczynę. - powiedział. Wiedziałem na sto procent, że robił to specjalnie, żeby mnie rozjuszyć, ale widząc, że nawet chłopaków śmieszy jego postępowanie - odpuściłem.
Minęło dobre kilkanaście minut aż chłopaki skończyli swój występ. Stoch i Ziobro od razu podeszli do swoich żon i wymachiwali rękoma jak młode orangutany, a my patrzyliśmy na to wszystko z zaciekawieniem. Jednak lepsza niespodzianka nastąpiła, gdy drzwi od hali się otworzyły i weszła przez nie Amelia w towarzystwie Kacpra Skrobota. Kątem oka dostrzegłem zadowolenie Krzyśka Bieguna i szyderczy uśmieszek Kota. Czyli jest was dwóch..
- Siemanko! - pomachała nam energicznie. Miałem ochotę podejść do niej i ją przytulić, bo nie widziałem jej prawie dziesięć dni, ale narazie nikt o nas nie wiedział i raczej to nie był moment na powiedzenie im o naszym związku. - Cześć Krzysiu. - powiedziała do tulącego ją Miętusa. - Widzę, że w końcu ci fałdka zniknęła. - poklepała go po brzuchu i podeszła by przywitać się z resztą.
- Co tutaj robisz? - zapytał Klimek.
- Wróciłam, braciszku. - odparła, zamykając go w duszącym uścisku. Nie powiem, że nie byłem zazdrosny, bo też chciałem być tak przytulony, ale złość na Klimka nie równała się złości na Kota. Bezceremonialnie zagadał do niej słodkim tekstem, po czym wpił się w jej usta. Chciała go odepchnąć, ale nie miała szans na siłowanie się z nim. Bez żadnych skrupułów zrobiłem to za nią i popchnąłem go w tył, a ten upadł i przeklął pod nosem.
- Podobno chciałeś rewanżu. - syknąłem, podchodząc bliżej niego.
- Tak dobrze ci robi, że jesteś jej ochroniarzem? - zaśmiał się.
- Coś ty powiedział? - gotowałem się ze złości, a jego lekceważący uśmieszek dodatkowo mnie nakręcał.
- Pytałem czy aż tak ci dobrze obciąga. - echo jego głosu rozniosło się po hali. Nie myśląc za wiele - rzuciłem się na niego. Od trzech dni byłem już w pełni sprawny i nie miałem zamiaru wysłuchiwać jego głupich komentarzy. Dość mocno dostał w nos, potem zobaczyłem krew na pięści, ale to nie powstrzymało mnie od kolejnej masy ciosów. Gdybym mógł to po prostu bym go rozniósł na małe kawałeczki!
- Uspokój się! - krzyknął na mnie Klemens, kiedy udało mu się mnie oderwać od Maćka. Patrzyłem jak wyciera zakrwawioną twarz rękoma i zbierające się łzy w jego oczach. Zawsze był babą, ale nie sądziłem, że aż taką!
- Nie podaruje ci tego sukinsynu! - warknął, szturchając mnie mocno barkiem i zniknął za drzwiami toalety. Wszyscy patrzyli na mnie jak na ciekawy obiekt w zoo, milczeli, trenerzy już nawet się nie odzywali. Wzrokiem odszukałem Melkę, która stała zszokowana, a żona Kamila ją przytulała. Gdy zobaczyła, że patrzę, przeprosiła Ewę i wybiegła, a ja zrobiłem to zaraz za nią.
Gdzieś za halą sportową | godzina 19.00
- Melka, jesteś tu? - usłyszałam głos Bartka. Jedyne na co miałam teraz ochotę to święty spokój, a nie rozmawianie z nim o tym co stało się na hali. Było mi przykro, ale nie z powodu minionych wydarzeń w moim życiu, nie z powodu słów Maćka, ale dlatego, że gdzie się nie pojawiłam tam zjawiały się problemy. - Tutaj jesteś.. - westchnął, podchodząc do mnie, ale odsunęłam się. - Wiem, masz prawo być na mnie zła, bo obiecałem ci, że go nie tknę, ale...
- Niepotrzebnie się na niego rzucałeś, ale mimo to jest mi miło, że pokazujesz jak ci na mnie zależy.. - powiedziałam, mijając się z jego spojrzeniem.
- Więc dlaczego jesteś smutna? - delikatnie złapał mnie za nadgarstek. - Co się dzieje? Przecież wiesz, że możesz mi zaufać i powiedzieć o wszystkim.
- Wiem. - odparłam, spoglądając mu w oczy. - Bartek.. jesteś taki opiekuńczy, czuły, słodki, kochany.. a ja nawet nie potrafię tego docenić.. - powiedziałam przez łzy. - Codziennie o tobie myślę i zastanawiam się dlaczego my zostaliśmy parą. Przecież jesteśmy różni i każde z nas inaczej postrzega świat..
- Do czego ty zmierzasz? - był nieco wystraszony moją wypowiedzią. Czułam to i widziałam w jego oczach taką nutkę strachu, niepewność.
- Kocham cię, ale nie możemy ze sobą być. - z trudem wydusiłam z siebie te słowa. - Bardzo cię kocham.. - opuszkami palców przejechałam po jego policzku i następnie pobiegłam przed siebie..
Od autorki:
Przepraszam za błędy, niedogodności i krótkość, ale całość pisana była na telefonie/tablecie, bo przyjaciel komputer odmówił pomocy. ;)
Zapraszam na nowy rozdział:
STEFAN KRAFT
KLEMENS MURAŃKA
Zapraszam na nowy rozdział:
STEFAN KRAFT
KLEMENS MURAŃKA
Gratulacje dla pana mgr. Macieja Kota i pana lic. Jakuba Kota! ♥ |
Aaaaa! Nareszcie jakaś osłoda na tym upale- nowy świetny, choć krótki rozdział :)) Boże jak mnie ten Kot irytuje!!! Sama bym się pewnie zachowała tak jak Bartek i porządnie bym mu przywaliła w tą śliczną mordkę... Dzisiaj zdecydowanie system rozwalił trio: Kamilek, Jasio i Piotrek ;D masakra jakaś po prostu XD komuś chyba za mocno słonko w główkę przygrzało ;P hahah :') ale teraz mnie KOCHANA posłuchaj, ja rozumiem te wszystkie komplikacje, problemy, bójki i kłótnie, ALE MELKA I BARTEK MAJĄ BYĆ RAZEM !!! <3 przecież oni się kochają jak dwa wariaty i muszą ze sobą być ;* przecież Melka sobie nie poradzi bez Bartka... Boziu, ja Cię proszę nie znęcaj nade mną i daj kolejny rozdział szybciej bo naprawę już nie wytrzymuję... życzę Ci mega dużo weny, żeby Cię już nie opuszczała i z przyjemnością oczekuję na rozdział nr 22 ;))
OdpowiedzUsuńBuziaki Kochana <3
Ledwo żyję, ale jak już po miesiącu dorwałam komputer, to coś zlepię ;)
OdpowiedzUsuńMelkę oczywiście posrało, więc na ten temat się nie wypowiem, bo słonko jej przygrzało.
Chciałabym zobaczyć takiego Kamila, Jaśka i Piotrka śpiewających :') A wizja LGP jeszcze bardziej mnie do tego zachęca XD
Koteł chciał prezent to go dostał, życzenie jest dla Bartusia rozkazem ^^ Lubię Maćka, ale sorry, nie u Ciebie :D
Apollo z tą swoją 'laseczką' [czyt. plastikiem] amoruje w basenie, a skoczkowie przez niego cierpią w kombinezonie :( A mogłoby mu tłuszcz w samochodzie wytopić :P
Zapraszam też do siebie na nowy: http://tylko-na-ciebie.blogspot.com/
Buziaki & weny!! :**
Jestem :)
OdpowiedzUsuńOj, kochana, żebyś ty widziała mój uśmiech... Nasze trio jest po prostu genialne! Może chłopacy powinni się zastanowić nad Eurowizją? xD Chyba nadmiar słońca jednak trochę źle na nich działa :D Panie Kot, z każdym kolejnym rozdziałem moja sympatia to pana topnieje i to coraz szybciej... Dzisiaj to już naprawdę mnie zirytował -.- I proszę cię, niech u Amelki i Bartka będzie już dobrze. Przecież oni się kochają! Ale razem źle, a osobno jeszcze gorzej... :(
Weny i buziaki :**
Jak miło, że pojawił się nowy rozdział. Chociaż troszkę na końcu smutny. Nie rozumiem do końca Melki. Albo chce ochronić Bartka przed tym całym Piotrkiem albo pomieszało się jej w głowie. Powinna się cieszyć, że chłopak tak ją broni. No ale skoro jest rozstanie to musi mieć ono w tym jakiś swój cel. Dlatego czekam na następne części ;*
OdpowiedzUsuńUśmiech nie schodził mi z twarzy,gdy czytałam ten fragment ze skocznym trio. Chciałabym coś takiego zobaczyć na własne oczy,ale to raczej nie możliwie,więc zostaje tylko wyobrażenie to sobie.
OdpowiedzUsuńUgh... Jak ja nie znoszę Maćka. Cwaniak... Dobrze Bartek zrobił rzucając się na niego,bo to co powiedział i jak zachował się w stosunku do Melki było okropnie chamskie.
Mam nadzieję,że Melka i Bartek jednak się nie rozstaną.
Z niecierpliwością czekam na kolejny i weny życzę.
Buziaki. ;*
Melka jest głupia. Chłopak ją kocha, ona kocha jego i nie mogą być razem. Chyba każda dziewczyna marzy o takim chłopaku jak Bartek, który broni, kocha, troszczy się, opiekuje, a ona ma to podane na tacy i kurde woli od tego uciekać jak od ognia.
OdpowiedzUsuńOby ona w końcu zmądrzała, bo może później tego żałować. Bartek w końcu nie będzie czekał aż szanowna pani Amelia ruszy ten swój tyłek i podejmie tę sensowną decyzję.
Czekam na kolejny...
Buziole
Cudowne opowiadanie ;) Masz niesamowity talent, bardzo lekko się czyta, do tego wyobraźnia, no po prostu coś wspaniałego ;D
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału to też nie rozumiem czemu Amelia zostawiła Bartka :c Mogli by chociaż trochę pobyć szczęśliwi... ;p Mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni ;) Pozdrawiam ;*
świetny rozdział niema takiego opowiadania twojego które mi się by nie podobało
OdpowiedzUsuń