poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Epilog

Miłość jest tym, czego nie można zgubić.
Miłość jest tym, co zmienia przeszłość.
Miłość jest tym, co czyni jedno z dwojga.
Miłość jest tym, co niszczy lęk. 
Miłość jest tym, co zalepia dziury. 
Miłość jest tym, mówi w ciszy.
Miłość jest tym, co pozwala cię zobaczyć.
_____________________

- Możesz się nie zgrywać i powiedzieć gdzie ona jest?! - wrzasnąłem na zdezorientowanego Maćka i uderzyłem pięścią w stół. Na jego twarzy malowało się przerażenie i strach. Czyżby z wiecznego chojraka nie pozostało ani śladu? - Przecież wiem, że maczałeś w tym swoje paluchy. Jako jedyny miałeś ochotę przelecieć ją w pierwszym lepszym miejscu, więc to na pewno twoja sprawka!
- Nie mam zielonego pojęcia gdzie ona jest. No ile razy mam ci to kurwa tłumaczyć?! 
- Gdybym cię nie znał to jeszcze byłbym skłonny uwierzyć na słowo. - warknąłem. 
Byłem tak zdenerwowany, że zaczynałem bać się sam siebie, ale miałem powód. Przez moje głupie zachowanie Melce mogło się coś stać. Nie darowałbym sobie, gdyby coś jej się stało, gdyby w telewizji powiedzieli o śmierci dziewczyny i byłaby to akurat ona. Wtedy byłbym skłonny zrobić sobie krzywdę i nie byłoby nikogo kto mógłby mnie powstrzymać.
- Szukaliście jej wszędzie? - zapytał Maciek.
- Pokręciliśmy się w okolicy działki, no ale nic istotnego nie znaleźliśmy. - odpowiedział Grzesiek.
- Jedynie Bartek znalazł wczoraj jej telefon i Grzesiu odkrył ślady na jezdni, ale to raczej żadna poszlaka. - dodała Agnieszka.
- Chodziliście po lesie?
- Nie zdążyłaby w tak krótkim czasie wbiec głęboko w las. Poza tym ją wołałem.
- Może się zgubiła, co? Ciemno było, biegła, wypadł jej telefon... potem się zorientowała, że ją wołasz, chciała iść do ciebie i zgubiła drogę. - Maciek filozofował na każdy możliwy sposób. Niby mogło być w tym trochę prawdy. Tylko że nie chciało mi się w to wierzyć.. - Tam jest rozgałęzienie dróg, no nie? Jedna prowadzi od waszej strony na działkę, a drugą można dojechać z mojej strony. Może trzeba pojechać  tą drugą drogą i sprawdzić czy jej tam gdzieś nie ma?
- Ty naprawdę jesteś taki głupi? - syknąłem.
- Nie widzisz, że stara się nam pomóc? - powiedział Miętus.
- Od kiedy go tak bronisz? - z nerwów wstałem z krzesła i byłem na równi z Krzyśkiem.
- Od wtedy, gdy ty zachowujesz się jak głupi psychopata i chcesz każdego okładać po ryju zamiast logicznie pomyśleć!
Usiadłem ponownie na krześle i wsłuchiwałem się w rozmowę Maćka z resztą. Tak nagle wszyscy stanęli po jego stronie jakby naprawdę był niewinny! A przecież wszystko było jego winą, na pewno maczał w tym swoje palce, a teraz zgrywał niewiniątko.
- Jedziemy. - zakomunikował Krzysiek.

****

- Uważajcie, bo tu będzie. - mruknąłem pod nosem, idąc za resztą. Od dobrych dwóch godzin kręciliśmy się po lesie i jakoś prócz kilku wron nie było tu żadnego żywego stworzenia. 
- On się może w końcu zamknąć? Mam go dość. - Biegun wymienił znaczące spojrzenie z Agnieszką. 
- Nadal tu jesteś? - zapytałem ironicznie. - Psujesz mi powietrze. 
- Oh zamknijcie się w końcu, bo przez wasze durne docinki nie można niczego usłyszeć! - ryknął Kot. 
I tak oto nastała głucha ciszą, którą od czasu do czasu przerywały rozmowy Maćka z Krzyśkiem. Dwaj pieprzeni detektywi. Malanowski i partnerzy na żywo! 
- Słyszeliście? - Kot obrócił się w naszą stronę i nastawił ucho. - Słyszycie to? - zapytał. Pomimo nasłuchiwania nie udało nam się niczego usłyszeć. Ruszyliśmy za Maćkiem, który powoli zaczął iść drugą stronę niż mieliśmy zamiar. 
- Gdzie ty leziesz? - zapytałem. 
- Wiem co to za okolica. - odparł, przystając na moment. - Jeśli pójdziemy w tę stronę to wyjdziemy przy starej leśniczówce. Nie słyszeliście jak trzaskały gałęzie? 
- Nie. - burknąłem. 
- Chodźcie...

****

- Przecież tutaj jest kompletny syf. Żadna normalna osoba nie skryłaby się w takiej norze. - powiedziała Agnieszka. 
- Jesteś idiotą. - rzucił Grzesiek w stronę Maćka, a ja uśmiechnąłem się pod nosem.
Obeszliśmy leśniczówkę dookoła. Zaglądaliśmy przez okna, lecz były one zasłonięte starymi gazetami. Chwilę później Grzesiek rzucił się w stronę wejścia, choć wszyscy spodziewaliśmy się, że drzwi są zamknięte. Jednakże bez problemu uchylił stare, drewniane drzwi i włączył latarkę w telefonie.
- Tam są same szczury. - bąknęła Agnieszka.
- Trudno. Właź. - rozkazał Maciek i powoli weszli do środka. Popatrzyłem na Bieguna, który wciąż denerwował mnie swoją obecnością, a potem na Grześka, który skinął głową i poszliśmy w ślad za chłopakami. - Boże Święty.. - usłyszałem głos Maćka.
Wbiegłem tam jak poparzony i pierwsze na co zwróciłem uwagę to związana Melka, która patrzyła na nas z widocznym szczęściem w oczach, ale nie mogła nic powiedzieć przez zaklejone usta. Kot oderwał taśmę z jej ust i rozwiązał liny.
- Myślałam, że tutaj umrę. - westchnęła, opierając głowę o drewnianą ścianę. Dopiero teraz rozejrzałem się po pomieszczeniu i zobaczyłem, że wcale na takie opuszczone miejsce to to nie wyglądało. Zdecydowanie ktoś dbał o to miejsce.. - Dziękuję.. - szepnęła.
- Jak się tu znalazłaś? - zapytał Krzysiek. - Wariowaliśmy ze strachu, dziewczyno!
- Ja... pamiętam, że biegłam.. a potem przystanęłam pod drzewem i nagle dostałam czymś w głowę, ale na tyle słabo, że pamiętałam jak zaczął wciągać mnie do swojego samochodu i potem odjechaliśmy właśnie tu..
- Zrobił ci coś? - tym razem to ja zebrałem w sobie odwagę na odezwanie się. Spojrzała na mnie i... miała takie zawiedzione, smutne spojrzenie, że miałem ochotę strzelić sobie w łeb. Przecież to ja byłem wszystkiemu winien..
- Wrzucił mnie tutaj i związał, a potem powiedział, że wróci rano... i rzeczywiście tak zrobił. Powiedział, że nie lubi jak ktoś się kręci po jego terytorium, a potem...włożył mi ręce pod bluzkę i zaczął mnie obmacywać, ale obiecał, że wróci wieczorem i dokończy to co zaczął... - po jej twarzy poleciało kilka łez. - Zabierzcie mnie stąd, błagam. - popatrzyła na nas. Niewiele myśląc wziąłem ją na ręce i poprosiłem chłopaków o przejście. Teraz liczyło się dla mnie tylko jej bezpieczeństwo...

****

- Na pewno nie chcesz jechać na pogotowie? - zapytał Krzysiek, gdy staliśmy już przy samochodach. Chwała, że teraz połowa mogła jechać z Maćkiem. Przynajmniej moje obite boki trochę odpoczną, bo wiem, że spuchły już ponad normę. Apropo Maćka.. 
- Dzięki. - powiedziałem po chwili patrzenia na niego. - I przepraszam. 
- Nie no.. przepraszać to mogę wyłącznie ja, a podziękowań nie trzeba. Kiedyś mi się jakoś odwdzięczysz, ale jak na razie - pilnuj jej, bo drugi raz już mogę nie mieć nosa w takiej sprawie. - zaśmiał się, podając mi dłoń.
- Poczekajcie to zrobię zdjęcie! - roześmiał się Grzesiek.
- Oj nie świruj. Już myślałem, że znormalniałeś, ale jednak nie. - Krzysiek przewrócił oczyma. - Ładuj się jak chcesz czymś wrócić do domu.  - rozkazał, wsiadając do swojej żółtej paczki zapałek i zapinając pas. Maciek wsiadł do swojego samochodu, wraz z nim Biegun i Agnieszka. Natomiast ja stałem jak debil oparty o bagażnik krzyśkowego wozu i patrzyłem na Melkę.
- Przepraszam. - odezwała się.
- Ty mnie?
- Nie przerywaj mi, proszę. - posłała mi znaczące spojrzenie. - Przepraszam za to, że.. że tak bardzo się w tobie zakochałam, ale przestraszyłam się tej całej bliskości, miłości.. Zachowałam się jak skończona kretynka zrywając z tobą, ale... dzięki temu zobaczyłam, że cholernie mi na tobie zależy i będę robić wszystko, żeby znowu z tobą być.. Chyba, że tego nie chcesz.. - niepewnie przygryzła wargę, patrząc w asfalt. Delikatnie ująłem jej podbródek i zmusiłem do spojrzenia na mnie, a potem namiętnie wpiłem się w jej usta. Tak bardzo brakowało mi pocałunków z nią, że byłem w stanie nie przerywać tejże chwili, lecz gwizdy chłopaków z samochodu zrobiły to za mnie.
- Kocham cię. - szepnąłem. - Nawet nie zdajesz sobie pojęcia jak wariowałem, gdy zniknęłaś.
- Ja też cię kocham. - uśmiechnęła się i ponownie złączyła nasze usta...


Od autorki:
Kurcze... to koniec, czujecie to?
Smutny koniec, bo uwielbiałam to opowiadanie.. i myślę, że wy również je w jakimś malutkim stopniu polubiliście ^^
1. Dziękuję za każdy komentarz z opinią. Dziewczyny, jestem ogromnie wdzięczna za komentowanie! Bez tego poddałabym się już dawno.
2. Dziękuję za tyle wejść. Jesteście niesamowici <3
3. Dziękuję Ann x za nominację tego bloga do Skocznego Opowiadania Wakacji. Kochana, nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że to opowiadanie tak bardzo przypadło Ci do gustu!
4. Zapraszam na inne swoje blogi, do których linki znajdziecie poprzez wejście w mój profil bloggera. Mam nadzieję, że i tam będe mogła na was liczyć ;)
5. Melka i Bartek są razem - święto narodowe!
6. Każdą osobę która czytała to opowiadanie proszę o komentarz. Nawet jedno słowo będzie dobre. Chcę wiedzieć ile was było, kochane. ;)

Buziaki! ♥

22 komentarze:

  1. Boże jest mi cholernie smutno bo jestem tu od dwóch rozdziałów, ja się zakochałam w tym opowiadaniu.
    Mela i Bartek to byli moi ulubieni bohaterowie, (nie licząc mojego mistrza Bieguna). To jasne ze oni musieli być razem, para doskonała choć czuje ze ona da mu w kość swoim temperamentem. Paczka Przyjaciół która ja bym chciała mieć, I rodzina w Zakopanem to normalnie marzenie. Dobrze ze ona się odnalazła. Dziękuję Ci za to że tu trafiłam. Mam nadzieje ze stworzysz jeszcze coś o Polskich skoczkach. Buziaki i zapraszam do mnie na Nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  2. Epilog jest świetny,tylko szkoda,że już koniec.
    Pozdrawiam Miśka:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam łzy w oczach, nie wiem co napisać! Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Słodkoo <3
    Na początku w głowie miałam same straszne scenariusze, ale na szczęście nie sprawdziły się ;*
    Szkoda, ze to już koniec, bo bardzo spodobało mi się to opowiadanie ;)
    Dziękuje za to cudowne opowiadanie ;**
    Pozdrawiam ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowne! Jakiś czas temu wpadłam tu zupełnym przypadkiem, zaczęłam czytać i pokochałam! ;>
    Bartek w tym opowiadaniu to moja ulubiona postać. Uwielbiam tę jego zmianę i to jak kocha Melkę :)

    Buziaki i czekam na kolejne rozdziały na reszcie opowiadań :*

    OdpowiedzUsuń
  6. I po raz kolejny dzisiejszego dnia ryczę jak głupia po przeczytaniu opowiadań... Boże! Kochana ty nawet nie wiesz jaką ogromną radość sprawiłaś mi tym, że mogłam czytać takie cudo ;* jest mi cholernie smutno, że to już koniec historii Bartka i Melki :( przywiązałam się do tej dwójki zakochańców, Pana Kota, braci Mietusków, biednego Bieguna, oczywiście Klimusia i Agi... będę tęsknić! Bardzo, bardzo, bardzo <3 ale pewnie przeczytam to opowiadanie jeszcze z tysiąc razy (i tak mi się nigdy nie znudzi ;*) i wydrukuję jak obiecałam :D no dobra dość tych czułości! :P co do rozdziału to moją opinię znasz, wiesz, że wręcz UBUSTWIAM Twój styl pisania i czego byś nie napisała to jai tak to pokocham ;* czyli w skrócie Epilog idealny <3 Kocurek w końcu się do czegoś przydał, więc odbudował w jakiejś części moje uznanie :D i masz rację dziś święto narodowe, bo młodzi, piękni, zakochani są w końcu razem! <3 pragnęł tego od początku tego opowiadania :D no i co by tu więcej napisać... Nie będę pytać kto uprowadził Melkę, bo wolę nie wiedzieć ;P marzę jedynie po cichutku, że może kiedyś jak tak bardzo zatęsknisz za tymi wariatami to dodasz jakiś bonusik i uraczysz nas opisem ślubu państwa Kłusków i narodzinami ich maluszka ;3 tutaj swoją przygodę z komentowaniem kończę, ale zostaję na Twoich pozostałych blogach ;* pozdrawiam Cię bardzo gorąco <3
    Buziaki Kochana ;*
    PS nadal nie wierzę że to mój ostatni komentarz tutaj :'(

    OdpowiedzUsuń
  7. Jako, że jestem osobą która czyta opowiadania, ale rzadko, bardzo rzadko komentuje to nie skomentowałam innych rozdziałów, komentuję tylko najlepsze opowiadania jakie przeczytam, twoje opowiadanie było świetne, dzięki tobie polubiłam Bartka :) Szkoda mi jednak, że tak szybko to opowiadanie się skończyło, no ale cóż. Teraz mogę powiedzieć, że to jedno z najlepszych opowiadań jakie przeczytałam
    (a jest tego trochę sporo) :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Koniec? Zdecydowanie za szybko to nastąpiło ;/ Opowiadanie było cudowne i na koniec oczywiście happy end :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak to koniec? ;o
    Chcę więcej, to było cudowne *.*

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem, czytałam od chyba piątego rozdziału, ale byłam jednak mało aktywna... :p Przepraszam, ale nie mam teraz czasu tak się rozpisać, bo jestem totalnie nieogarnięta, a zaraz muszę wychodzić na pociąg. No nie ważne!
    Tak się mega cieszę, że oni w końcu są razem, że i od strony jednego i drugiego jest to szczere i że oboje wiedzą że wina leży po obu stronach :) Bartuś może i powinien opanować trochę nerwy, ale że jest to osoba, którą kocha to się nie dziwię... ;) Oby Melce nic po tym wszystkim nie było! Sądzę, że za porwaniem stoi Piotrek, albo jakiś inny idiota w jego typie... Ciekawe, czy namówią ją, aby zeznała sprawę na policji...
    Czekamy teraz u Nejca i Johanna! :))
    Buziaki i kolejnej weny! :**

    OdpowiedzUsuń
  11. Witaj Kochana.
    Szkoda,że już koniec :(
    Ale epilog jest piękny.
    Całe opowiadanie było fantastyczne.
    Najważniejsze jest to,że Melce nic się nie stało i że wszystko sobie wyjaśnili z Bartkiem.
    Teraz będą żyć długo i szczęśliwie.
    Do zobaczenia na innych Twoich blogach.
    Zapraszam również do mnie.
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  12. To koniec... Ale jak to...? :' (

    Wiedzialam, ze Bartek i Amelia beda razem :3 Inaczej ta historia nie mialaby sensu.

    Przepraszam, ze moj komentarz jest krotki i beznadziejny, ale nie mam czasu, bo szykuje sie do pracy.

    Dziekuje, ze publikowalas to opowiadanie :*

    Pozdrawiam serdecznie i zycze duzo weny :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Melduję się :)
    Nawet nie wiesz, jak mi smutno, że to już koniec :( Przywiązałam się do twojej historii, do Bartka i Melki. No i nareszcie są razem! Chyba faktycznie "święto narodowe" :D
    No to czas na pożegnania i podziękowania... kurczę, nie lubię tej części, bo nigdy nie wiem, co mam napisać... Chciałabym ci kochana podziękować z całego serducha za to opowiadanie, bo mówiąc szczerze, było ono jednym z lepszych o Polakach. i chociaż nie czytam za bardzo historii o naszych chłopakach, to jednak potrafiłaś mnie zaintrygować. To trzeba mieć po prostu talent ^^
    Dużo weny na przyszłość i do zobaczenia na pozostałych blogach :)
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  14. Kochana!
    Płaczę, ubolewam i cierpię z oczywistego powodu. Nie wiem, jak zniosę rozstanie z tym opowiadaniem. Doskonale wiesz, ile emocji i uczuć wzbudzasz we mnie tworząc kolejne postaci i akcje. I ile sympatii zyskali sobie u mnie skoczkowie, którzy są bohaterami Twoich historii. Najpierw pan Prevc, któremu gdzieś nagle zaczęłam kibicować i ściskać za niego kciuki. Tutaj pan Kłusek, którego wcześniej nawet dobrze nie kojarzyłam a podczas zawodów w Wiśle nie mogłam od niego oczu oderwać (tak, miałam idealny widok :D). Jesteś po prostu niesamowita!
    Dla mnie to była rzecz oczywista, żeby zgłosić to opowiadanie do Konkursu. Dzięki temu nie tylko wiele innych osób może znaleźć tę historię, ale uważam, że właśnie opowiadania o mniej znanych i rozpoznawalnych skoczkach powinny przodować w takich przedsięwzięciach.
    Uwielbiam jak piszesz, jak tworzysz i za każdym razem z bananem na twarzy wchodzę, by czytać kolejny rozdział. Informuj mnie o każdym nowym pomyśle, a ja z chęcią zajrzę na nowego bloga.
    Życzę Ci samych sukcesów i weeeeny! I pomysłów. A wtedy znów zgarniesz moje serducho <3
    Eh...naprawdę mi smutno. ...

    Moc buziaków, serduszek i uśmiechów! ;****
    Twoja wierna czytelniczka,

    Ann

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. Byłabym zapomniała! Oczywiście epilog jak najbardziej cudowny. Myślałam, że trochę dłużej im zajmie powracanie i godzenie się, ale w gruncie rzeczy po co tracić czas na kolejne kłótnie? Ważne, że się kochają i że chcą być razem.
      Kocham polskich skoczków! :)

      Usuń
  15. To co dobre (za)szybko się kończy :'( strasznie lubiłam to opowiadanie ale może i lepiej, że się skończyło, bo nie ma co robić z niego mody na sukces XD Chciałabym tylko powiedzieć Ci DZIĘKUJĘ<3 dziękuję, że je napisałaś :) Po prosu ;) A jeśli chodzi o epilog, to nie chcę się o nim wypowiadać, myślę, że to co napisałam starczy ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. Boże płaczę że to już koniec. To opowiadanie było cudowne. Kocham wszystkie twoje opowiadania :* są świetne. Dziękuje :)
    Czekam na coś z Maćkiem w roli głównej :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetne opowiadanie *.*
    Szkoda że już koniec ;( co ja teraz czytać będę ;<
    Pisz kolejne o polskich skoczkach! <3
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  18. Nawet, gdy wiedziałam o rychłym końcu bloga, na widok tego jednego rozdziału poczułam coś na kształt zimnego ognia w brzuchu. No bo nowa część, cieszmy się (!), ale zarazem ostatnia.
    Jakiś paproch podrażnia oko i już czytam przez szybę... :)

    Masz po prostu dziewczyno talent, a to tego wyobraźnię, bo owszem, można tworzyć historię jak Tolkien (niewąskie porównanie), ale bez zaplecza w postaci bohaterów, miejsc i wszystkiego podobnego, wyjdzie z tego co najwyżej scenariusz do paradokumentu. :D

    Chyba zaglądnę też na twoje inne blogi, jakoś ciężko mi się z tym rozstać.

    Także tego.. yy.. Ora et labora, Per aspera ad astra i wszystkie inne sentencje, które do niczego w życiu mi się nie przydadzą!

    Trzymaj się!
    Do zobaczenia gdzieś tam kiedyś tam! :*

    OdpowiedzUsuń
  19. Jezu opowiadanie świetne nie wierze że to koniec

    OdpowiedzUsuń
  20. Bardzo przepraszam za poślizg czasowy, ale miałam dużo na głowie.
    Epilog cudowny!
    Jest mi bardzo przykro,że to genialne opowiadanie się zakończyło. Przywiazałam się do bohaterów i w ogóle do całości.
    Dobrze,że chłopacy odnaleźli Amelie.
    I dobrze,że ta wspaniała historia zakończyła się happy endem. Bartek i Melka idealnie do siebie pasują.
    Przepraszam za niezbyt ogarnięty komentarz.
    Pozdrawiam. ❤

    OdpowiedzUsuń
  21. Opowiadanie cudowne ♥ Przeczytałam tylko to i ... zacznę czytać więcej ♥ Wydaj książkę bo zasługuje ona na wielki sukces. Brawo. !

    OdpowiedzUsuń