piątek, 31 lipca 2015

Rozdział dwudziesty trzeci.

Mieszkanie na obrzeżach Zakopanego | godzina 10.00

- Może spróbuj jeszcze raz do niej zadzwonić. - trajkotał Grzesiek. Milion razy zastanawiało mnie czy on w ogóle słuchał co mówię. - Sorry... - jęknął przepraszającym tonem, gdy jego brat zmierzył go spojrzeniem. - W takim razie jedź na policję i zgłoś zaginięcie. 
- Pojadę i odeślą mnie z kwitkiem! - warknąłem. Od momentu zgubienia jej tropu w tym lesie chodziłem jak tykająca bomba. Wczoraj jeszcze z dobre pół godziny szukałem jej po okolicy, krzyczałem, przepraszałem, ale nie spotkałem się z jakimkolwiek odzewem. Coraz bardziej zaczynałem się martwić, bo Melka nie należała do osób, które od tak gubią swoje rzeczy po ulicy i znikają jak kamfora! 
- Bartek, spokojnie. - odezwała się Agnieszka. - Rozumiem twoje zdenerwowanie, ale nie możesz zgrywać niedostępnego gdy wszyscy próbujemy ci pomóc. 
- Jak ja mam być spokojny? Jak ty byś mogła być spokojna jakby tobie Klemens przepadł bez śladu!? 
- Opanuj się do cholery jasnej! - krzyknął zdenerwowany Krzysiek i pchnął mnie na sofę. Przy okazji uderzyłem głową o ścianę, ale ten ból niczym nie równał się z bólem serca i wyrzutami sumienia. 
- Opowiedz na spokojnie o wczorajszym wieczorze i najmniejszym wydarzeniu, okey? - dziewczyna Klemensa położyła dłoń na moim ramieniu i uśmiechnęła się. Chyba tylko ona w tym towarzystwie jeszcze potrafiła zachować zimną krew. Biegun mordował mnie wzrokiem, Miętus patrzył z pogardą, jego brat był obecny ciałem ale duchem już raczej błąkał się w myślach i brał pod uwagę najdziwniejsze opcje zniknięcia Amelii. 
- Tańczyłem z tą waszą koleżanką, z taką blondynką. - popatrzyłem na Krzyśka. - Nie miałem żadnych zamiarów wobec niej, chciałem się tylko pobawić, potańczyć, napić w dobrym towarzystwie, bo kilka dni temu... Melka ze mną zerwała. 
- To wy byliście razem? - Grzesiek natychmiastowo wrócił do żywych. - O przesłodki jeżu! 
- Zamknij się. - syknął jego brat. - Mów dalej. 
- Melka to widziała. Kilkakrotnie łapałem ją na tym jak na nas patrzyła i widziałem smutek w jej oczach, ale.. ale to dodawało mi jedynie motywacji do wzbudzania w niej zazdrości. Miałem nadzieję, że w pewnym momencie podejdzie do nas, odciągnie mnie i... ale po chwili podszedłeś do niej ty.. - syknąłem, mierząc spojrzeniem Bieguna. - Polecieli na spacer jak para zakochanych nastolatków! Pomyślałem sobie, że Melka poszła z nim bo już jej się znudziła samotność i będzie szukać pocieszenia w jego ramionach... dlatego...dlatego po chwili zacząłem całować tę blondynę i najpierw poszliśmy za róg domku, a potem do samochodu... Byłem w stanie zwyczajnie ją tam przelecieć, ale w pewnym momencie zobaczyłem jak Melka stoi za szybą i wszystko widzi, a potem uciekła z płaczem. Wywaliłem tę cizię z samochodu i za nią pobiegłem, ale to był odstęp jakichś pięciu minut, bo ta lafirynda nie chciała mnie zostawić!  Resztę już znacie.. 
- Zachowałeś się jak zwyczajny palant! - ryknął Krzysiek. Zdenerwowany Biegun to rzadki przypadek, więc jego furia wywołała u mnie ciarki na plecach. - Tylko idiota zachowa się tak jak ty! 
- Wiem, że to było głupie, ale...
- Ale co?! Ale nowa dupa się przyplątała to chciałeś sobie zamoczyć?! 
- Jak masz się na mnie wydzierać to stąd spieprzaj! 
- Współczuję jej, że to akurat w tobie się zakochała. - powiedział przez zaciśnięte zęby, patrząc mi w oczy. - A tobie współczuję, że zamiast myśleć głową to wybierasz myślenie tym co masz w spodniach! 
- A możecie się zamknąć obaj?! - do akcji wkroczył Miętus. Rzeczywiście atmosfera zrobiła się trochę za gęsta i głośna. Jeszcze chwila, a wszystkie szklane rzeczy popękają w drobny mak od hałasu. - Ty nie jesteś dobry, ale ty też lepszy nie jesteś! - wskazał równo na mnie i Bieguna. - Po jaką cholerę jej tą miłość wyznawałeś, co?! Gdybyś zamknął dziób to wróciłaby z tobą na spokojnie i teraz nie musielibyśmy jej szukać. 
- Ja się przesłyszałem? - wszyscy ucichli. Słychać było głęboki oddech Bieguna i co sekundowe pomrukiwania Krzyśka. - Wyznałeś miłość mojej dziewczynie?! - dorwałem się do niego i złapałem za skrawki koszulki. 
- Ty w tym czasie chciałeś pieprzyć jakąś cizię, więc wyluzuj może co?! - odepchnął mnie i ponownie poleciałem na kanapę. 
- Myślałem, że jesteśmy kumplami! - pokręciłem głową z niedowierzaniem. - A ty jedynie kombinowałeś jak się do niej dobrać! - znów dorwałem się do niego, ale tym razem nie dałem się odepchnąć. Kurczowo przywarłem go do ściany i byłem w stanie zrobić mu każdą najmożliwszą krzywdę!
- Chcesz go udusić idioto?! - mocne szarpnięcie Grześka pociągnęło mnie w tył, zaś Biegun nareszcie złapał dech i powoli czerwień znikała z jego twarzy. - Dziwisz się Maćkowi, że jest narwany jak byk na krowę, a sam lepszy nie jesteś. Prościej byłoby pojechać na działkę. W dzień będzie lepiej szukać jakiekolwiek śladu, ale jak wy się wolicie tłuc za nic to możemy siedzieć nadal na tyłku i nic nie robić! - wybuchnął. Na twarzy każdego z nas malowało się ogromne zdumienie, bo z łazjowatego i głupiutkiego Grześka w końcu wylazła jakaś rozsądna bestia. Zapanowała cisza. Znowu. Już zaczynała boleć mnie głowa, bo dotychczas w mieszkaniu nie było ani chwili bez krzyku. 
- Idę zapalić samochód w takim razie. - odezwał się Krzysiek i już go nie było. Trzy minut po nim wyszedł Biegun w towarzystwie Agnieszki, a ja i Grzesiek na samym końcu. Nie liczyło się nic więcej poza znalezieniem jej, ale było to jak szukanie igły w stogu siana..

Działka Miętusów | godzina 11.30

Żółte cinquecento Krzyśka gnało ponad sześćdziesiąt kilometrów na godzinę, co przy tej prędkości było bardziej niż pewne, że zostaniemy bez podwozia, ale na całe szczęście dojechaliśmy cali i zdrowi. Jedynie mnie, Agnieszkę i Grześka bolały ramiona i boki, bo siedzieliśmy ściśnięci na tylnych siedzeniach jak sardynki w puszce. Każdy milczał, ale radio w samochodzie ciągle dawało o sobie znać, bo słynna discopolowa składanka "DJ'a Krzycha co ledwie zdycha" leciała na okrągło. 
- Macie coś? - zapytałem. Spędziliśmy już tutaj pół godziny, a nikt nie znalazł niczego istotnego. 
- Nie. - odburknął Biegun. Jego obecność irytowała mnie tutaj najbardziej. Po jaką cholerę się tu z nami przyplątał? Przeszkadza jedynie w oddychaniu! 
- Tak. - powiedział Grzesiek, bacznie wpatrując się w coś na jezdni. Jak jeden mąż ruszyliśmy do bruneta, który oglądał ślad po zahamowaniu na szosie. 
- To jest twoja poszlaka? - Krzysiek wywrócił oczami. - Się kuźwa Scooby Doo znalazł. 
- A może jednak to jakiś ślad? Może ktoś zahamował, bo zobaczył błąkającą się dziewczynę, a potem wrzucił ją do samochodu i odjechał?
- Pij mniej tego actimela, bo zaczyna ci się pieprzyć.
- Staram się po prostu racjonalnie myśleć, bo ani ty, ani Bartek, ani Krzysiek nie potraficie się teraz skupić! - warknął.
- Zapomniałeś o mnie. - wtrąciła się narzeczona Klemensa.
- Nie chciałem cię mieszać w towarzystwo tych pajaców.
- Odezwała się Primadonna! - starszy Miętus kolejny raz uniósł głos.
- A nazywaj se mnie jak chcesz, ale najpierw popatrz na tych dwóch, co wyglądają jakby spadli z księżyca, a potem się drzyj na pół wsi! - wskazał na mnie i Bieguna, a potem odwrócił się na pięcie i zaczął iść w kierunku działki. Nie wiem dlaczego Krzysiek tak wsiadł na tego biednego Grześka, bo on chyba jako jedyny miał trzeźwą głowę do myślenia i potrafił coś skleić całość.
- Może jednak po niego pójdziesz? - zapytałem. Zimne spojrzenie Krzyśka wywołało na moim ciele dreszcze, więc postanowiłem się zamknąć. Usiadłem po turecku przy brzegu szosy, tym samym dając reszcie do zrozumienia, że opadam z sił i bezradności. Prościej byłoby gdyby chociaż miała ten telefon. Może wtedy odezwałaby się sama, może osoba która ją porwała dałaby jakiś znak.. Ale może ona wcale nie została porwana? Może ktoś po prostu jechał i podwiózł ją do miasta z dobrego serca, albo jechał tędy któryś z naszych znajomych...
- Znajdzie się. - powiedziała Agnieszka, siadając obok mnie na trawie. - Ja wiem, że takie pocieszne słowa teraz się na nic zdadzą, ale musisz wierzyć, że będzie dobrze. Myślenie o najgorszym tylko pogarsza sytuację i nie pomaga.
- Powiedziałaś Klimkowi?
- Nic mu nie mówiłam. - odparła. - Jutro konkurs, a on jedynie by się zdenerwował i nie daj Boże zrezygnował ze startu. Wierzę, że Melka znajdzie się do jego powrotu i wszyscy unikniemy kwasu.
- Wszyscy? Chyba tylko ja. - mruknąłem. - Jezu... po porostu nie wiem co już mam myśleć! Boję się, że coś jej się stało, ale mam nadzieje, że jednak nic jej nie jest,  że jest cała i zdrowa..
- Ona nie ma tutaj żadnych znajomych, u których mogłaby się zatrzymać? - zapytała.
Nasi znajomi...
Jakakolwiek znajoma nam osoba..
Osoba, którą znamy dobrze..
- Jedziemy. - momentalnie wstałem, otrzepałem spodnie i popatrzyłem na Agnieszkę, która nie wiedziałam o co mi chodzi, ale uczyniła to samo i poszliśmy do chłopaków. - Odpalaj auto. Jedziemy. - rzuciłem w stronę Miętusa i obszedłem cinquecento dookoła.
- Masz przebłyski weny jak Grzesiek? - Krzysiek przewrócił oczyma.
- Wiesz co Krzychu? Wpieniasz mnie dziś po całości. - syknąłem. - Ale chyba wiem kto może wiedzieć gdzie jest Melka, więc zanim ci przyłożę to mi się jeszcze przydasz.
- Dokąd? - popatrzył na moje odbicie w lusterku. W głowie miałem jedynie obraz twarzy Kota, więc Miętus nawet nie pytał dwa razy o kogo mi chodzi. Odruchowo zacisnąłem szczękę i dłonie w pięści, a ten ruszył...nawet z piskiem opon, co myślałem że jest niemożliwe w tym aucie!

Od autorki:
Krótki bo krótki, ale jest.
Czy to dobry moment na informację, że to przedostatni rozdział tejże historii? ;))
Buźka!

BRAWO CHŁOPAKI! ♥
 



20 komentarzy:

  1. Ojojoj to się porobiło.
    Na samym początku muszę Ci powiedzieć , ze chociaż rozdział w moim odczuciu jest smutny, to były momenty w którym kąciki moich ust unosił się do góry, a po chwili opadaly. Gratuluję, bo tylko niektórym osobom to się zdarza :)
    Niech się Amelia odnajdzie, nawet i U tego Kota , Ale niech będzie całą i zdrowa. Nie wiem , czy Bartek mógłby sobie wybaczyć gdyby się jej coś stało.
    Czekam na kolejny rozdział i weny życzę :*
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojojoj to się porobiło.
    Na samym początku muszę Ci powiedzieć , ze chociaż rozdział w moim odczuciu jest smutny, to były momenty w którym kąciki moich ust unosił się do góry, a po chwili opadaly. Gratuluję, bo tylko niektórym osobom to się zdarza :)
    Niech się Amelia odnajdzie, nawet i U tego Kota , Ale niech będzie całą i zdrowa. Nie wiem , czy Bartek mógłby sobie wybaczyć gdyby się jej coś stało.
    Czekam na kolejny rozdział i weny życzę :*
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj.
    Że co przedostatni?
    Dopiero co cie znalazłam i już koniec.:(
    Rozdział rewelacyjny.
    Myślę i mam nadzieję że Melka się znajdzie.
    Wierzę też w to że Bartek wszystko jakoś jej wyjaśni.
    Widać, że Bartek ją strasznie kocha ;*
    Czekam na kolejny.
    Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Cooooooooooo?! Jak to przedostatni rozdział?! Ja się załamię :'( ale będzie jeszcze jeden rozdział i epilog czy już epilog? :( niech Melka się już znajdzie... proszę, proszę, proszę... widzę jak Bartek się martwi no i kurczę żal mi się go robi, chociaż to po części jego wina, że Mela zniknęła... rozdział jak zwykle cudowny ;* wybacz ale więcej nie jestem w stanie teraz napisać, bo jeszcze nie dotarło do mnie że jest to już przedostatni mój komentarz :((
    Pozdrawiam gorąco, życzę weny ;*
    Buziaki ;*
    PS a może dałoby się dołożyć jeszcze jakiś bonusik do opowiadania w postaci kliku rozdziałów? :)) tak ładnie proszę ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz jak bardzo Twój komentarz poprawił mi humor. Fajnie jest przeczytać, że komuś naprawdę podoba się to opowiadanie i przeżywa jego koniec :D
      Niestety bonusika nie będzie. Nie chcę z tego opowiadania robić drugiej "Mody na sukces" i chcę skończyć to na jasnych warunkach, aniżeli miałabym tutaj komplikować jeszcze bardziej. :)
      Ale obiecuję, że będę mieć na uwadze to, że tak ładnie się tutaj pojawiałaś przy każdym rozdziale i w przyszłości napiszę coś jeszcze o Bartku albo innym skoczku, który skradł Twoje serduszko ;*
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Niezmiernie się cieszę, że udało mi się poprawić Ci humor kochana ;* ;D wiesz, że ja jestem tego zdania, że każde twoje opowiadanie jest cudowne i każde skrada mi cząstkę serca <3 zawsze możesz liczyć na moją opinię na każdym Twoim blogu ;) obiecuję, że na Twoich pozostałych blogach z opowiadaniami też będę się codziennie się pojawiała i zamęczała Cię moimi komentarzami :))
      Pozdrawiam gorąco ;* a i ja już usycham z tęsknoty za twoimi rozdziałami kochana <3

      Usuń
  5. No to dołączam się do grupowego lamentu nad przedostatniością tego rozdziału :c Mam nadzieję, że może jednak da się je trochę wydłużyć ;D
    Co do rozdziału to króciutki i smutny.. Współczuję Bartkowi, zginęła ważna dla niego osoba, musi czuć się okropnie (chociaż mógłby sobie oszczędzić trochę agresji) :c Mam nadzieję, że Melka się znajdzie, chociaż to pewnie nieuniknione skoro opowiadanie się kończy :(
    Pozdrowionka kochana ;**
    Ps. Zapraszam do mnie na 7 ;)

    rozdział VII

    OdpowiedzUsuń
  6. Czeeeść!
    Kolejny świetny rozdział. Jestem wzruszona postawą Bartka i tym, jak martwi się o Melkę. Czyżby Kot miał naprawdę jakieś złe zamiary? Wolę raczej myśleć, że może faktycznie po prostu zabrał ją do siebie w ramach pomocy.
    Przedostatni? No nieeee. Ja mogę czytać do opowiadanie bez końca. Uwielbiam Twoich bohaterów i sposób, w jaki o nich piszesz.
    Poza tym wróciłam dziś z Wisły a wczoraj miałam okazję być na konkursie :) I akurat miałam bardzo dobrą możliwość oglądanie Bartka. Szczerze? Pewnie gdyby nie Twoje opowiadanie to wcale bym się nim nie zainteresowała. A na żywo wygląda jeszcze lepiej <3
    Cóż, czekam na tę ostatnią(niestety) część i mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni a Melka i Bartek w końcu się jakoś odnajdą. Pozdrawiam serdecznie ;*
    Ann

    OdpowiedzUsuń
  7. błagam cie tylko nie przed ostatni Dobra spróbuje się pogodzić ale napisz jeszcze jakieś opowiadanie o skoczkach z polski jeszcze

    OdpowiedzUsuń
  8. Przedostatni? :((
    Szkoda :c Ale mam nadzieję, że napiszesz jeszcze jakieś opowiadanie z polskimi skoczkami :D
    Co do rozdziału to genialny *o* Myślę, że to chyba Bartek porwał
    Melkę.. ;\ Oby szybko Bartek ją znalazł i aby żyli długo i szczęśliwie <3 XD
    Hahahahaah z tym cinquecentem to mnie rozwaliłaś XDDD
    Czekam na następny (niestety ostatni :c) <3
    Życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *Piotrek, nie Bartek :D

      Usuń
    2. Zapraszam na http://uwieziona-przeszlosc.blogspot.com/ - polscy skoczkowie się kłaniają! ;*

      Usuń
  9. Jestem :) Z ogromnym poślizgiem, ale wyjazd do Wisły pochłonął cały mój czas...
    Przedostatni rozdział? O.o Ty chyba żartujesz w tym momencie. Ja się na to nie zgadzam! :)
    Genialny rozdział! Mam tylko nadzieję, że Melka się odnajdzie. Miało być przecież pięknie, a ty kochana znowu komplikujesz im życie :)
    Dużo weny i buziaki :**
    PS. Zapraszam na dwunastkę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Przedostatni rozdział. Faajnie wiedzieć, że jedna z częściej odwiedzanych przeze mnie stron będzie skończona... Trochę smutno, ale lepiej dowiedzieć się teraz, niźli przy zakończeniu! :D

    Rozdział emocjonalny, delikatnie mroczny i pełen napięcia. Może to źle zabrzmi, ale nie mogę doczekać się końca. :)

    Ciekawa jestem, jak to się potoczy, na czym zatrzyma i jakie pozostawi po sobie wrażenia.

    Weny na ostatni rozdział! :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Szkoda,że to już koniec. Ale są jeszcze inne,równie cudowne opowiadania w Twoim wykonaniu.
    Rozdział cudowny,choć trochę smutny.
    Mam nadzieję,że Melka odnajdzie się i będzie cała i zdrowa. No i,że będzie u Maćka,bo to chyba mniejsze zło niż ten cały Piotrek.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny i weny życzę.
    Buziaki. ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Twoje opowiadanie jest super. Najlepszy blog :) Nie moge sie doczekac nastepnego rozdzialu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojejku, dziękuję! ^^

      Następny rozdział (z przyczyn małej ilości czasu) pojawić się powinien w okolicach czwartku ;)

      Usuń
  13. Witaj :*

    Nadrobilam wszystko co mialam nadrobic. Bardzo przepraszam, ze na biezaco nie czytalam, ale mialam napiety grafik w pracy. Mam nadzieje, ze nie jestes zla :*

    No i co ja moge powiedziec...? Niezle sie namieszalo, oj niezle... Mysle, ze Melka sie znajdzie cala i zdrowa, chocia kto tam wie...

    Przepraszam, ze moj komentarz jest krotki i beznadziejny, ale mam mase zaleglosci na innych blogach, ktore chcialabym jak najszybciej nadrobic.

    Czekam na nowy rozdzial.

    Pozdrawiam i zycze duzo weny :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Bije się po tym moim głupim łbie, jak ja mogłam tu wcześniej nie zajrzeć!? Ale ja po prostu utonelam w rzece linków do opowiadań u mnie i jakims cudem te opowiadanie ominelam A przecież tu jest Biegun!!!! Moj mistrz, mistrzunio, maestro! Człowiek, skoczek mojego życia! I Miętuski i Bartek i rodzina Murańków! Ale już zostaje obiecuje. Co do rozdziału to jest po prostu mega. Ten tekst z actimmelem mnie rozwalił. Ona musi się odnaleźć, Przecież tak naprawę bez niej te opowiadanie nie ma sensu. Biedny Bartek, Biedny Krzyś i pozostali bo muszą ich kłótni słuchać. Ciekawe co oni wymyśli, Mam nadzieje ze natrafia na porządny trop. Zostaje tu, dlatego jakbyś mogła informuj mnie u mnie a przy okazji zapraszam do mnie na powrót do pisania! Buziaki!

    OdpowiedzUsuń