Gdzieś przed domkiem letniskowym | godzina 9.30
Pobudka w objęciach Krzysia Miętusa była dla mnie zaskakująca, gdyż nie przypominałam sobie, bym trzymała się go aż tak blisko wczorajszej nocy. Bardziej spodziewałabym się, że skończę w objęciach Kuby lub Maćka Kota albo Bieguna. Chyba tylko ja przebudziłam się tak rano. Wokoło wszyscy spali, ognisko jeszcze się tliło, muzyka cicho grała. Mogłabym leżeć w objęciach Miętusa jeszcze długi czas, ale potrzeba skorzystania z toalety nie mogła poczekać. A więc wstałam najdelikatniej, jak tylko się dało, by go nie obudzić, a także nie narobić hałasu. Musiałam uważać, gdzie stawiam stopy, bo moje buty magicznie wyparowały, a dookoła leżały puste, potłuczone butelki i kupa innych śmieci.
Wszedłszy do domu, otworzyłam pierwsze drzwi z brzegu z nadzieją, że to toaleta, ale niestety to nie było mój obiekt poszukiwań. Kolejne i kolejne drzwi także nie prowadziły do łazienki i już miałam zamiar się poddać, gdy usłyszałam dźwięk spłuczki i po chwili z ostatnich niesprawdzonym drzwi wyszedł Bartek.
- Już nie śpisz? - zapytał podchodząc do mnie, a tym samym wycierając mokre ręce w niebieskawą koszulkę. - Zawsze myślałem, że ludzie po takim upojeniu alkoholowym budzą się za kilka dni. - dogryzł.
- A miałam nadzieję, że przez noc skończył ci się okres. - westchnęłam zakładając ręce i opierając się o chłodnawą ścianę. - Może ty wybierz się do ginekologa, hm? Polecić ci dobrego?
- Nadzieja matką głupich skarbie. - puścił mi oczko. - W nocy... Jeszcze chwila, a sama musiałabyś szukać dobrego ginekologa. - przejechał dłonią po włosach i również oparł się o ścianę.
- Jasne, jasne. - pokiwałam głową. - Nawet po pijaku nie dałabym ci się dotknąć.
- Ktoś powiedział, że chodzi o mnie? - uniósł brwi w geście zdziwienia. - Striptiz jaki urządziłaś Maćkowi na stole, macanko Krzyśka, lizanie z Kubą.. Uwierz, że w pewnym momencie stwierdziłem, że któryś z nich w końcu cię przeleci. - dodał.
- Dziękuję za troskę. - odparłam z uśmiechem. Czy on myślał, że tego typu uwagi zrobią na mnie jakiekolwiek wrażenie? Był, lekko mówiąc, głupi i naiwny, wierząc, że coś osiągnie poprzez swoje nieudolne dogryzanie i zachowanie na miarę księżniczki ze spalonego zamku. - Jednakże w nich musi coś być, że dziewczyny się do nich ciągną. W tobie widocznie tego nie ma Kłusek. - klepiąc go w ramię puściłam mu oczko i odeszłam w stronę toalety.
- Krzysiek, o której mamy autobus?! - krzyknął siedzący obok mnie Biegun i spojrzał wyczekująco na Miętusa, który z butelką wody leżał na stole i ledwie żył. Czasem miałam wrażenie, że przestał oddychać i chciałam do niego podejść, ale zawsze mnie wyręczał któryś z chłopaków.
- Za dwie godziny. - jęknął pocierając czoło i ponownie opadł na blat.
Wszyscy zwinnie uwijali się ze sprzątaniem po całonocnej imprezie, choć większość, a raczej całość - umierała. Zdawało mi się, że tylko ja byłam w tym gronie osobą, której nie bolało nic prócz pleców, bo spałam na czymś twardym przez kilka godzin.
- A wy co? Do roboty byście się wzięli. - rzucił przechadzający się obok młodszy z Kotów.
- Dobrze wam idzie. - odparłam posyłając mu łagodny uśmiech.
- Słuchaj... - odezwał się Krzyś zaraz po tym, jak Maciek zniknął z horyzontu. - A może wybralibyśmy się na lody? - zmieszał się odrobinę, ale starał się zachować opanowanie. - Dawno się nie widzieliśmy, pogadać trzeba. - dodał szybko.
- Nie ma obijania! - zaśmiał się mój kuzyn, któremu właśnie zachciało się do nas dosiąść i rozczochrać mi włosy. - Co tam słychać?
- Co słychać? Jęki Miętusa, krzyk Kłuska, Krzysiek zaprosił mnie na randkę, Kuba właśnie chodzi i panikuje, bo zgubił telefon... - zaczęłam wyliczanie.
- Tak, od godziny go szukał i jakoś znaleźć nie może, a Kłusek się denerwuje, bo dziewczyna... Czekaj, co?! Jak to na randkę? Na jaką randkę? Kiedy? Gdzie? O której?
- Chce mi pokazać kolekcję swoich znaczków. - puściłam oczko kuzynowi i uśmiechnęłam się do przestraszonego Bieguna. - Trzyma je w swoim pokoju pod łóżkiem i chciał, by ktoś rzucił na nie okiem. - Klimek spojrzał na swojego kolegę z pytajnikami w oczach. Ja zaś powstrzymywałam się od wybuchnięcia śmiechem, gdyż obydwaj mieli rozbrajające miny.
- Przecież ty znaczków nie zbierasz. - powiedział w końcu Murańka. - Nie róbcie mnie w konia!
- Gdzież byśmy śmieli. - zaśmiał się brunet.
- Dobra Krzychu, koniec przedstawienia. - powiedziałam zdecydowanie. - Klemens, twój kolega właśnie zaprosił mnie na seks, bo kupił nowe łóżko, a stwierdził, że nie widzieliśmy się dość długo i to mi przypada przetestowanie jego zakupu.
- Stanowczo za dużo alkoholu. - stwierdził kuzyn po czym wstał i otrzepał murańkowy tyłek z pyłku. - Biegun jest głupi, ale nie na tyle, by proponować moim kuzynkom seks na nowych łóżkach. - zaśmiał się kręcąc głową i oddalił się do swojej narzeczonej.
- Jutro po południu ci pasuje? - zwróciłam się do Krzysia, który kiwnął głową, a na twarzy zagościł mu lekki uśmieszek. - No to jesteśmy ustawieni. - poklepałam go po plecach i dodałam: - Zbieraj tyłek, pasuje im pomóc.
Wraz z rozkapryszonym Kłuskiem i ciągle chichoczącym z byle czego Dawidem szliśmy w kierunku kontenerów, które stały na drugim końcu działki. Cholera niech weźmie tego, co tak daleko je postawił. Dawid podśpiewywał pod nosem piosenkę zespołu After Party i kicał niczym zając. Ja zaś szłam spokojnie i skupiałam się na tym, że mam strasznie brudne buty, które zasługują na czyszczenie. Obok mnie szedł Bartek, który niby stukał coś w swoim smartfonie, a ukradkiem zerkał na mnie. Nie robiłam sobie z tego nic. No może poza tym, że kolejny raz zwyzywałam go w myślach od debili i największych ciot na ziemi.
- Cholera. - pisnął Dawid. - Sikać mi się chce. - jęknął nerwowo stąpając z nogi na nogę.
- No to idź załatw potrzebę. - mruknął Bartek.
- Poczekacie na mnie? - zapytał z wyraźną nadzieją w tych swoich błękitnych, wielkich oczyskach. Jak można się z takimi urodzić?
- Jak będziemy wracać to zabierzesz się z nami. - odpowiedziałam biorąc od niego jego worek, który był cholernie ciężki. Nie Bartuś, nie trzeba, - pomyślałam, a tym samym wystawiłam mu język, gdy mnie wyminął.
Na całe szczęście jakoś dałam radę i pomyślnie dotarłam z workami do kontenerów. Kłusek przystanął ze swoim workiem na uboczu i zaczął z kimś gadać przez telefon. Wrzuciłam worki do pojemników, po czym mierząc go chłodnym spojrzeniem obróciłam się na pięcie i ruszyłam w drogę powrotną.
- Poczekaj! - przeszłam niespełna pół metra, kiedy dobiegł mnie jego krzyk. - Poczekaj. - wysapał zatrzymując się obok.
- Stęskniłeś się? - mruknęłam idąc dalej.
- Gdyby jeszcze było za czym. - parsknął śmiechem.
Olałam jego tanie uwagi i kompletnie się wyciszyłam. Gadał coś, ale co mnie to obchodziło? To było tylko bezsensowne gadanie Bartka Księżniczki Kłuska.
- Więc jesteś kuzynką Murańki.. - powiedział.
- Mhm, cóż za spostrzegawczość!
- Na długo przyjechałaś? - jego ton głosu był tak spokojny i miły, że zaczynałam się o niego martwić.
- Jeszcze nie wiem. - mruknęłam schylając się po rosnącego dmuchawca. - A po co ci to do życia potrzebne?
- Chcę wiedzieć, czy zdążę cię przelecieć. - odparł ze stoickim spokojem i szliśmy dalej.
- Gdybyś nie miał takiej twarzy to mógłbyś zrobić to już teraz. - prychnęłam.
- Mówisz o tym spokojnie, jakbyś była panienką lekkich obyczajów. - zaśmiał się sarkastycznie.
- Więc ty właśnie wyszedłeś na męską dziwkę pytając, czy zdążysz mnie przelecieć. - również się zaśmiałam i odeszłam w stronę machającego Dawida. Blondas od razu zaczął się szczerzyć, jak stąd do Afryki i podśpiewywał pod nosem piosenki Ich Troje. Czy skoczkowie naprawdę są zmuszani do słuchania muzyki zięcia Prezesa? Nie zastanawiam się długo nad tym, gdyż Dawid jednym szybkim ruchem przerzucił mnie przez swoje ramię i na nic zdało się bicie go po plecach, krzyczenie i kopanie.
Po chwili byliśmy już przy całej reszcie. Naprawdę wyglądali gorzej, niż po spotkaniu trzeciego stopnia z czołgiem. Najbardziej żal mi było Miętusa, który nadal nie mógł do siebie dojść. A Biegun z młodszym Kotem wypominali mu, że wczoraj kazali mu przestać pić, bo dziś będzie pokutował, a on ich nie posłuchał. Usiadłam więc koło małego pokutnika i objęłam, a ten położył mi głowę na ramieniu i westchnął.
- Umieram. - jęknął.
- Ciesz się, że cię Grzesiek nie widzi, bo już miałbyś album ze zdjęciami. - zaśmiał się Kłusek.
Zero ironii. Zero sarkazmu. Zero złośliwości i kąśliwości. Ten chłopak tylko ze mną jakiś problem? Matka go w dzieciństwie biła, że teraz kobiet nie znosi? Dziewczyna zdradziła go z własnym bratem? Czy może babcia podczas wspólnego picia herbatki nagaduje mu przeróżnych głupot?
- Zawsze z tobą chciałbym być.. - podśpiewywał sobie właśnie Maciek, który dosiadł się do nas chwilę temu.
- ...przez całe lato! - zawtórował mu Kuba.
- Zawsze z tobą chciałbym być... - zaśpiewał kolejny wers szeroko się uśmiechając.
- ...kochaj mnie za to! - tym razem to Dawid zakończył ich krótkie karaoke i we trzej się zaśmiali. - Z kim mogę się zabrać? - zapytał blondas.
- Autobusem jedziesz przecież. - Kłusek wywrócił oczyma.
- Nie jadę? Pojadę autobusem i potem kolejnym i kolejnym, bo za pierwszym razem wsiadłem do złego? Weź ty się Kłusek czasem zastanów, co ty gadasz, bo aż słuchać nie chce. - założył ręce i zrobił minę obrażonego na cały świat dzieciaka. - Babcia miała po mnie przyjechać, ale musiała Fiata do mechanika oddać. - dodał.
- Twoja babcia ma Fiata? Takiego z prawdziwego zdarzenia? - Maciek napalił się na ten temat, jak łysy na szampon przeciwłupieżowy.
- Właśnie takiego. - odparł. - Ten wiatr we włosach, kiedy jedziesz i te spojrzenia głodnych panienek. - rozmarzył się.
- We włosach pod pachami, gdy wystawisz łokieć przez otwarte okno żeby się przewietrzyło? - zapytałam, czym rozśmieszyłam chłopaków. - A panienki to emerytki, które mają za ciężkie torby z zakupami i szukają naiwniaka, który podwiezie je do ich domu? Dawid w jakim świecie ty żyjesz? - zaśmiałam się.
- Ty to wszystko potrafisz popsuć Melka! Zupełnie, jak ten dureń. - wskazał głową na siedzącego obok niego zamyślonego Bartka. - Cholera, ożeńcie się ze sobą, bo tacy sami jesteście.
Spojrzałam na Dawida, tak samo jak i wspomniana przez niego osoba. Zabijał go wzrokiem i każdy zauważyłby to na kilometr.
- Mam jego. - pogłaskałam czule Miętusa po bolącej głowie i cmoknęłam w czoło.
- Stanowczo za dużo alkoholu. - stwierdził kuzyn po czym wstał i otrzepał murańkowy tyłek z pyłku. - Biegun jest głupi, ale nie na tyle, by proponować moim kuzynkom seks na nowych łóżkach. - zaśmiał się kręcąc głową i oddalił się do swojej narzeczonej.
- Jutro po południu ci pasuje? - zwróciłam się do Krzysia, który kiwnął głową, a na twarzy zagościł mu lekki uśmieszek. - No to jesteśmy ustawieni. - poklepałam go po plecach i dodałam: - Zbieraj tyłek, pasuje im pomóc.
Wraz z rozkapryszonym Kłuskiem i ciągle chichoczącym z byle czego Dawidem szliśmy w kierunku kontenerów, które stały na drugim końcu działki. Cholera niech weźmie tego, co tak daleko je postawił. Dawid podśpiewywał pod nosem piosenkę zespołu After Party i kicał niczym zając. Ja zaś szłam spokojnie i skupiałam się na tym, że mam strasznie brudne buty, które zasługują na czyszczenie. Obok mnie szedł Bartek, który niby stukał coś w swoim smartfonie, a ukradkiem zerkał na mnie. Nie robiłam sobie z tego nic. No może poza tym, że kolejny raz zwyzywałam go w myślach od debili i największych ciot na ziemi.
- Cholera. - pisnął Dawid. - Sikać mi się chce. - jęknął nerwowo stąpając z nogi na nogę.
- No to idź załatw potrzebę. - mruknął Bartek.
- Poczekacie na mnie? - zapytał z wyraźną nadzieją w tych swoich błękitnych, wielkich oczyskach. Jak można się z takimi urodzić?
- Jak będziemy wracać to zabierzesz się z nami. - odpowiedziałam biorąc od niego jego worek, który był cholernie ciężki. Nie Bartuś, nie trzeba, - pomyślałam, a tym samym wystawiłam mu język, gdy mnie wyminął.
Na całe szczęście jakoś dałam radę i pomyślnie dotarłam z workami do kontenerów. Kłusek przystanął ze swoim workiem na uboczu i zaczął z kimś gadać przez telefon. Wrzuciłam worki do pojemników, po czym mierząc go chłodnym spojrzeniem obróciłam się na pięcie i ruszyłam w drogę powrotną.
- Poczekaj! - przeszłam niespełna pół metra, kiedy dobiegł mnie jego krzyk. - Poczekaj. - wysapał zatrzymując się obok.
- Stęskniłeś się? - mruknęłam idąc dalej.
- Gdyby jeszcze było za czym. - parsknął śmiechem.
Olałam jego tanie uwagi i kompletnie się wyciszyłam. Gadał coś, ale co mnie to obchodziło? To było tylko bezsensowne gadanie Bartka Księżniczki Kłuska.
- Więc jesteś kuzynką Murańki.. - powiedział.
- Mhm, cóż za spostrzegawczość!
- Na długo przyjechałaś? - jego ton głosu był tak spokojny i miły, że zaczynałam się o niego martwić.
- Jeszcze nie wiem. - mruknęłam schylając się po rosnącego dmuchawca. - A po co ci to do życia potrzebne?
- Chcę wiedzieć, czy zdążę cię przelecieć. - odparł ze stoickim spokojem i szliśmy dalej.
- Gdybyś nie miał takiej twarzy to mógłbyś zrobić to już teraz. - prychnęłam.
- Mówisz o tym spokojnie, jakbyś była panienką lekkich obyczajów. - zaśmiał się sarkastycznie.
- Więc ty właśnie wyszedłeś na męską dziwkę pytając, czy zdążysz mnie przelecieć. - również się zaśmiałam i odeszłam w stronę machającego Dawida. Blondas od razu zaczął się szczerzyć, jak stąd do Afryki i podśpiewywał pod nosem piosenki Ich Troje. Czy skoczkowie naprawdę są zmuszani do słuchania muzyki zięcia Prezesa? Nie zastanawiam się długo nad tym, gdyż Dawid jednym szybkim ruchem przerzucił mnie przez swoje ramię i na nic zdało się bicie go po plecach, krzyczenie i kopanie.
Po chwili byliśmy już przy całej reszcie. Naprawdę wyglądali gorzej, niż po spotkaniu trzeciego stopnia z czołgiem. Najbardziej żal mi było Miętusa, który nadal nie mógł do siebie dojść. A Biegun z młodszym Kotem wypominali mu, że wczoraj kazali mu przestać pić, bo dziś będzie pokutował, a on ich nie posłuchał. Usiadłam więc koło małego pokutnika i objęłam, a ten położył mi głowę na ramieniu i westchnął.
- Umieram. - jęknął.
- Ciesz się, że cię Grzesiek nie widzi, bo już miałbyś album ze zdjęciami. - zaśmiał się Kłusek.
Zero ironii. Zero sarkazmu. Zero złośliwości i kąśliwości. Ten chłopak tylko ze mną jakiś problem? Matka go w dzieciństwie biła, że teraz kobiet nie znosi? Dziewczyna zdradziła go z własnym bratem? Czy może babcia podczas wspólnego picia herbatki nagaduje mu przeróżnych głupot?
- Zawsze z tobą chciałbym być.. - podśpiewywał sobie właśnie Maciek, który dosiadł się do nas chwilę temu.
- ...przez całe lato! - zawtórował mu Kuba.
- Zawsze z tobą chciałbym być... - zaśpiewał kolejny wers szeroko się uśmiechając.
- ...kochaj mnie za to! - tym razem to Dawid zakończył ich krótkie karaoke i we trzej się zaśmiali. - Z kim mogę się zabrać? - zapytał blondas.
- Autobusem jedziesz przecież. - Kłusek wywrócił oczyma.
- Nie jadę? Pojadę autobusem i potem kolejnym i kolejnym, bo za pierwszym razem wsiadłem do złego? Weź ty się Kłusek czasem zastanów, co ty gadasz, bo aż słuchać nie chce. - założył ręce i zrobił minę obrażonego na cały świat dzieciaka. - Babcia miała po mnie przyjechać, ale musiała Fiata do mechanika oddać. - dodał.
- Twoja babcia ma Fiata? Takiego z prawdziwego zdarzenia? - Maciek napalił się na ten temat, jak łysy na szampon przeciwłupieżowy.
- Właśnie takiego. - odparł. - Ten wiatr we włosach, kiedy jedziesz i te spojrzenia głodnych panienek. - rozmarzył się.
- We włosach pod pachami, gdy wystawisz łokieć przez otwarte okno żeby się przewietrzyło? - zapytałam, czym rozśmieszyłam chłopaków. - A panienki to emerytki, które mają za ciężkie torby z zakupami i szukają naiwniaka, który podwiezie je do ich domu? Dawid w jakim świecie ty żyjesz? - zaśmiałam się.
- Ty to wszystko potrafisz popsuć Melka! Zupełnie, jak ten dureń. - wskazał głową na siedzącego obok niego zamyślonego Bartka. - Cholera, ożeńcie się ze sobą, bo tacy sami jesteście.
Spojrzałam na Dawida, tak samo jak i wspomniana przez niego osoba. Zabijał go wzrokiem i każdy zauważyłby to na kilometr.
- Mam jego. - pogłaskałam czule Miętusa po bolącej głowie i cmoknęłam w czoło.
Mieszkanie na obrzeżach Zakopanego | godzina 17.55
- Kaśka? - wszedłem do domu i pierwsze co zrobiłem to krzyknąłem imię swojej dziewczyny, by sprawdzić, czy jest w domu. Odpowiedziała mi cisza, więc wzruszyłem ramionami i gestem ręki zaprosiłem do środka stojących na klatce chłopaków. Krzysiek od razu pognał do salonu, po drodze zrzucając buty, a Kubacki kulturalnie wpełznął do pomieszczenia i zaczął oglądać je z podziwem. Bywał tu często, czasami aż za często, a za każdym razem zachowywał sie tak samo.
Wszedłem do salonu, gdzie Biegun już zdążył zaprzyjaźnić się z pilotem do telewizora i skakał po kanałach. Usiadłem na fotelu i otworzyłem trzymane w reku piwo. Po chwili dołączył do nas Dawid, który w swoim plecaku miał sześciopak pozostały z wczoraj i rzucił się na drugi fotel.
- No to co panowie? - odezwał się. - Za co pijemy?
- Za kobiety. - rzucił ucieszony Krzysiek. Jego entuzjazm w tamtym momencie mnie cholernie przeraził.
- Dopiero co z jedną zerwałeś. - zauważyłem słusznie.
- Ale być może będę miał kolejną. - poruszał brwiami upijając łyk swojego piwa. - Ustawiłem się na jutro z Melką. - dodał.
Szczęka opadła mi do kolan, bo nigdy nie przypuszczałbym, że taka dziewczyna umówi się z kimś takim, jak Krzysiek. Toż to losowa ofiara! Fajtłapa. Nie czułem się zazdrosny, nie podobała mi się, ale myślałem, że prędzej to mi uda się ją wyrwać niż jemu.
Cieszył się z tego jak małe dziecko. Dawid mu wtórował i wychwalał tę całą kuzynkę Murańki, a ja w głowie obmyślałem mały niecny plan, który zniweczy ich jutrzejsze spotkanie...
Od autorki:
Dwójeczka dla Was! Czekam na szczere opinie! :)
Ps. bardzo dziś zmokłyście? :D
Genialne opowiadanie. Czekam na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńJuż bym prawie napisała komentarz pod jedynką, ale odświeżam, a tu nowy rozdział. Jestem dopiero teraz, żałuję, że nie wcześniej, bo to opowiadanie jest po prostu genialne! Doborowe towarzystwo, do tego w najmniejszym szczególe dopracowana postać Meli... Zakochałam się w tym opowiadaniu już od pierwszych zdań. Świetnie się czyta, te sprzeczki są po prostu epickie! Dzięki tobie będę miała dobry humor już do końca dnia.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne rozdziały z knującym Bartusiem.
Całuję <3
PS Ja tam się nikomu nie dałam :P
Świetny rozdział kochana!
OdpowiedzUsuńKłusek chce zniszczyć randkę Melki i Krzyśka?! Oj zaczynam go nie lubić. Prostak, cham i egoista. Ale on chyba się w niej zakochał, tylko nie chce przyznać sam przed sobą. Ale ta sprzeczka przed toaletą była świetna.
Dawid i fiat jego babci, hahaha XD I czujesz ten wiatr we włosach :D Jak sobie wyobrażę ten poranek po imprezie, to buzia sama się szczerzy :)
Kurczę pierwszy raz się dzisiaj uśmiechnęłam, a to dzięki tobie.
Piszesz to z taką lekkością, bardzoo fajnie się czyta.
Czekam na następny rozdział i weny życzę :*
Pozdrawiam!
Genialne! Czy Kusy kombinuje żeby zepsuć im randkę? O nie! Zgodzę się z koleżanką wyżej, że Kusy prawdopodobnie się zakochał ale nie chce się przed sobą przyznać. Życzę weny kochana:*
OdpowiedzUsuńfascinatte
Maciek napalił się na ten temat, jak łysy na szampon przeciwłupieżowy. <------ czytając to musiałam na moment przerwać, bo tak się zaczęłam śmiać :D Biedny Miętus. Jeśli Kłusek zepsuje im randkę to osobiście dziada zatłukę no. Ja to nie wiedziałam, że z Dawida taki muzyk :D Do The Voica musi iść haha :D
OdpowiedzUsuńKlimuś, Klimuś, nie wpierniczaj się w randki Melki :D Pozdrawiam i weny :3 :)
Hahaha, Kubacki przypomnial mi moje dziecinstwo, jak majac 8 lat spiewalam piosenki Ich Troje. Boze, to bylo tak dawno... :')
OdpowiedzUsuńCos czuje, ze zapowiada sie bardzo interesujacy rozdzial dzieki Kluskowi :) Juz nie moge sie go doczekac :) Pisz go szybko :)
Pozdrawiam serdecznie i zycze duzo weny :*
Jezu, Ich Troje! Kiedy to było... Dawno temu i nieprawda xD Dawid po prostu... Nie mogę ze śmiechu ^^Mam nadzieję, że Bartek przypadkiem nie wparuje i nie zniszczy randki Mel i Krzyśka... Bo inaczej przestanę go lubić. Jak na razie nic do niego nie mam ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki :**
Dzięki Tobie mam ochotę czytać opowiadania C': A wogóle
OdpowiedzUsuńspojrzałam na mojego kochanego Dawida z innej strony... :P
Bardzo ciekawy rozdział się szykuje :D